Rose cz. 2 rozdział 2
Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę metra. Około godziny 19:15 byłam już w domu. Wzięłam kąpiel i zaczęłam się rozpakowywać. Kiedy wyjęłam jedną z bluz wyleciała z niej pognieciona kartka. Rozłożyłam ją i zobaczyłam napis „Zadzwoń, Damian”. Naprawdę on myśli, że ja dam się nabrać na takie gierki? Uh... – powiedziałam do siebie. Wreszcie skończyłam się rozpakowywać. Zgasiłam światło i położyłam się na łóżku. Po raz kolejny słone łzy spływały mi powoli po policzku... Aron... – westchnęłam.
Obudziłam się wczesnym rankiem. Słońce dopiero zaczynało swą wędrówkę po bezchmurnym, błękitnym niebie. A jego promienie wpadały prosto do mojego pokoju. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej szorty, nie wiem, czy już wam wspominałam, ale uwielbiam krótkie spodenki! Założyłam na siebie również koszulę w kratę. Zmieniłam trochę swoje uczesanie, od teraz nie mam przedziałka, tylko grzywkę na bok. Potem zeszłam na dół. Tam czekały na mnie gofry z marmoladą.
Obudziłam się wczesnym rankiem. Słońce dopiero zaczynało swą wędrówkę po bezchmurnym, błękitnym niebie. A jego promienie wpadały prosto do mojego pokoju. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej szorty, nie wiem, czy już wam wspominałam, ale uwielbiam krótkie spodenki! Założyłam na siebie również koszulę w kratę. Zmieniłam trochę swoje uczesanie, od teraz nie mam przedziałka, tylko grzywkę na bok. Potem zeszłam na dół. Tam czekały na mnie gofry z marmoladą.
-Mmm... co tak pięknie pachnie? – spytałam z uśmiechem.
-Zrobiłam ci dziś na śniadanie gofry. – odpowiedziała z
zadowoleniem babcia.-A czemu tak wcześnie wstałaś, słoneczko?
-Przepiękny dziś poranek... w sam raz na jakąś
wycieczkę... – odrzekłam.
-Masz rację. – powiedziała babcia.
Uśmiechnęłam się
lekko. Wtedy wpadłam na świetny pomysł.
-Babciu? Mam takie pytanko... – rzekłam niepewnie.
-Tak? Śmiało mów. – oświadczyła.
-Czy ta szkoła jest daleko? – zapytałam.
-Niezbyt, a czemu pytasz? – odpowiedziała pytaniem na
pytanie babcia.
-Może bym się tam przeszła, z Karoliną... – pomyślałam, a
następnie powtórzyłam na głos.
-Dobrze, ale najpierw zjedz! – przykazała mi babcia.
-Ok.
Po zjedzeniu
przepysznego śniadania poszłam na górę i zadzwoniłam do Karoliny.
-Tak? – usłyszałam znajomy mi głos.
-Hej Karolino! Wiesz może byśmy poszły na jakiś krótki
spacerek? – zaproponowałam.
-Spoko, to o której? – zapytała dziewczyna.
-Hmm, no nie wiem o jedenastej, pasuje? – zadałam
pytanie.
-Tak, tak! To do zobaczenia. – odrzekła Karolina.
Położyłam się na
łóżku i zaczęłam przeglądać nowości na facebook’u. Dochodziła jedenasta.
Wzięłam telefon, kasę i wyszłam z domu. Pod blokiem czekała na mnie Karolina z
jakimś chłopakiem. Miał on czarne włosy i niebieskie oczy. Był dosyć wysoki.
-Hej Karolina – przywitałam się z dziewczyną dając jej
buziaka w policzek.
-Hej, mam nadzieję, że nie jesteś zła... wzięłam ze sobą
Sebastiana, mojego chłopaka... – powiedziała przedstawiając mi chłopaka.
-Jak już wiesz jestem, Seba, a ty? – zapytał Sebastian.
-Ja jestem Rose... – wyszeptałam.
-Nie jesteś stąd? – zadał pytanie.
-Nie, pochodzę z Sydney, ale często bywałam u dziadków, z
nimi obecnie mieszkam... – odpowiedziałam.
-Spoko. – powiedział Sebastian.
-To co idziemy na ten spacerek? – spytała Karolina.
-Tak, wiecie jak dojść do tego liceum? Chciałabym je
zobaczyć. – rzekłam.
-No wiemy, ja do niego chodzę, ale dziś mam wolne,
właśnie wróciłem z zawodów. – oświadczył Sebek.
-To świetnie, jak wam poszło? – zapytałam z
zaciekawieniem.
-Jak zawsze to Damian dominował na meczu, najwięcej
wrzuconych koszy, co tu dużo mówić, ale wygraliśmy i jesteśmy w finale! –
odpowiedział chłopak.
-A kto to ten Damian? – zadałam kolejne pytanie.
-Damian? Mój kumpel, gra w kosza, a no i wszystkie
dziewczyny do niego wzdychają... – odrzekł Seba.
-Aha... To co idziemy? – zapytałam.
-No jasne chodźmy! – wykrzyknęła Karola.
Szliśmy przez
śliczny park, porośnięty wieloma kolorowymi kwiatami. Przechodziliśmy obok
fontanny. Aż w końcu dotarliśmy pod gmach liceum. Właśnie zadzwonił dzwonek i
wszyscy uczniowie wyszli przed szkołę. Wtedy do Karoliny podeszły trzy
dziewczyny. Jedna, wysoka szatynka o szarych oczach i smukłej figurze - Lena. Wysoka,
niebieskooka dziewczyna o blond włosach to Martyna i jeszcze Nikola – malutka,
drobna szatynka z brązowymi, czekoladowymi oczami. Oprócz nich do Sebka
podeszli również chłopcy. Arek i Kamil. Arek to szatyn z grzywką, o zielonych
tęczówkach. A Kamil – przystojny, wysoki brunet o brązowych oczkach. Wszyscy
się poznaliśmy i można powiedzieć, że się „Zaprzyjaźniliśmy”. Chwilę potem
doszła jeszcze jedna osoba. Był to już dobrze mi znany Damian, Damian
Musielewicz. Przewróciłam oczami na widok wszystkich dziewczyn podchodzących do
niego. Nie wierzę to on jest niby tym przystojniakiem, który uwodzi dziewczyny?
– pomyślałam.
-Hej, Rose! – wykrzyknął chłopak.
-Nie pamiętam, czy już przeszliśmy na Ty? – zapytałam.
-Chyba nie, ale już najwyższy czas abyśmy się lepiej
poznali. – oznajmił Damian.
-Dobrze Damianie już wiem jak się poznamy... spotkajmy się za kilka minut na boisku obok
liceum, zobaczymy na co cię stać! – krzyknęłam, a następnie zaczęłam biec w
stronę domu.
-Ale czekaj! – słyszałam głos dochodzący zza moich
pleców, lecz nie zważając na to biegłam dalej przed siebie.
Wpadłam do domu
jak oszalała. Przebrałam się szybko w sportowe ciuchy i założyłam buty do gry w
kosza, wzięłam dużą butelkę wody i bez słowa wybiegłam z mieszkania. Wreszcie
jestem na miejscu, ten bieg to niezła rozgrzewka. Po chwili podszedł do mnie
Kamil i zapytał:
-Jesteś pewna, że chcesz z nim grać? To mistrz naszej
szkoły...
-Tak, jestem pewna i uwielbiam ryzyko, co będzie to
będzie – trudno. – odpowiedziałam chłopakowi.
-No ok, powodzenia... – to mówiąc chłopak uderzył mnie
lekko w ramie.
-Nie dziękuję – odpowiedziałam.
Po kilku minutach
na boisku pojawił się Damian. Spojrzał na mnie niepewnie, a potem zapytał:
-To jak pojedynek, na jeden kosz.
-Może być – odpowiedziałam obojętnie.
W tym momencie
zaczęliśmy grać. Kryształowe krople potu pojawiły się na moim ciele. Damian
przekładał piłkę z ręki do ręki i między nogami. Przewidziałam jego kolejny
ruch i wytrąciłam mu piłkę. Zakończyłam akcję rzutem za trzy punkty. Widziałam
już tą ponurą minę Damiana. Chłopak był przy piłce i tym razem to on trafił do
kosza. Szliśmy łeb, w łeb, ząb, za ząb. Był remis wtedy miałam stuprocentową
okazję do rzutu, ale poczułam promieniujący ból w okolicach głowy, nie mogłam
złapać oddechu. Miałam wrażenie jakby wszystko wokół wirowało aż w końcu
upuściłam piłkę i poleciałam do tyłu. Czułam jak ktoś mnie łapie, ale nie
wiedziałam kto. Po chwili obudziłam się na kwiecistej łączce i zobaczyłam cień
jakiejś przedziwnej istoty. To coś po chwili podeszło do mnie i wypowiedziało
następujące słowa: „Już niedługo Twe
przeznaczenie się spełni, wypełni się ta pustka w naszej krainie... Przygotuj
się na to! Ja już na ciebie czekam”... wtedy ujrzałam fioletowe oczy tego
czegoś. Strasznie się bałam, byłam taka przerażona, jak nigdy. Nie wiedziałam
co się dzieję. Wtem otworzyłam oczy. Zobaczyłam salę lekarki, taką jak wtedy
kiedy zemdlałam... w Sydney. Wstałam z łóżka i zobaczyłam stojącego w drzwiach
Arona. Przecierałam oczy z niedowierzania Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Z każdym krokiem Aron stawał się coraz ciemniejszy i ciemniejszy. A kiedy byłam
już naprawdę bardzo blisko niego... rozpłynął się w powietrzu, a ja wpadłam w
jakąś dziurę. Leciałam i leciałam aż w końcu przebudziłam się na boisku wszyscy
byli zgromadzeni wokół mnie. Już dobrze? Jak się czujesz? Nic ci nie jest? Co
ci się stało? – słyszałam wszystkie pytania, ale nie odpowiedziałam. Po prostu
podniosłam się i poszłam w stronę domu. Byłam załamana... Co tam robił Aron?!
Może za dużo o nim myślę... – rozmyślałam. Nagle usłyszałam melodię, którą
miałam ustawioną jako dzwonek. Wzięłam telefon i moim oczom ukazało się zdjęcie
Arona, właśnie dzwoni... jestem taka pozytywnie zaskoczona!
-Tak?
-Spotkamy się dziś, czekaj na mnie! – usłyszałam
zachrypnięty, gruby głos.
-Ale, gdzie? Co? Uh. – chłopak nie czekając na moją
odpowiedź rozłączył się.
Po jakimś czasie
byłam w domu, nie odzywałam się do dziadków. Poleciałam do pokoju, trzasnęłam
drzwiami i rzuciłam się prosto na łóżko. Ciągle jakieś tajemnice, o co w ogóle
chodzi w tym wszystkim... i ta tajemnicza postać, z fioletowymi oczami... te
słowa „Już niedługo Twe przeznaczenie się
spełni, wypełni się ta pustka w naszej krainie... Przygotuj się na to! Ja już
na ciebie czekam” jakie znowu przeznaczenie?! Jaka kraina?! Zaczynam się
bać... – głośno myślałam. Nastała ciemna, ponura noc. Światło Księżyca w pełni
wpadało do mego pokoju. Poszłam się umyć, a następnie położyłam się do łóżka.
Przekręcałam się z boku na bok, aż w końcu zasnęłam. W pewnej chwili usłyszałam
jakieś walenie. Szczypałam się, z nadzieją, że to może jest sen, ale myliłam
się... Przez okno wleciał połyskujący pył. Wystraszyłam się straszliwie. W
pewnym momencie z tajemniczego pyłu utworzyła się postać. To była ta istota,
którą widziałam wtedy, jak zemdlałam. Ręce trzęsły mi się z przerażenia. Każdy
krok potwora sprawiał, że moje serce biło szybciej i szybciej. Po chwili to
straszne coś przemówiło: „Nadszedł czas,
abyś wreszcie się dowiedziała po co do ciebie przychodzę... jestem magiczną
istotą z krainy Moris. Potrzebujemy wojowniczki, która obroni nasze miasto...
ty nią jesteś! Zapomniałem ci się przedstawić, pewnie mnie nie poznajesz w tym
wcieleniu. Znajomy z Sydney, który...” Istota nie dokończyła zdania - zniknęła, ponieważ ktoś rzucił kamieniem w
okno. Szyba rozbiła się w drobny mak. Byłam taka rozbita i sparaliżowana, że do
rana nawet na minutkę nie zmrużyłam oka...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Witajcie kochani!
Życzę tylko tego, aby 2014 był lepszy od wcześniejszego
Wreszcie się zaczął!
2
0
1
4
A teraz trochę na temat opowiadanka ;3
2
0
1
4
A teraz trochę na temat opowiadanka ;3
Polub, nie pożałujesz!
https://www.facebook.com/pages/Kochaj-Nawet-je%C5%9Bli-mia%C5%82by-by%C4%87-tw%C3%B3j-najwi%C4%99kszy-b%C5%82%C4%85d/1393970454186935
Witaj,
OdpowiedzUsuńchciałabym cię zaprosić do nowo otwartej Księgi Blogów. Są tam spisane blogi i czytelnicy mogą na nie wejść. Serdecznie zapraszam, wystarczy przeczytać regulamin i wypełnić zgłoszenie.
Pozdrawiam
Caroline Destiny-Hope
A no i oczywiście musiałam o czymś zapomnieć - link.
Usuńksiega-blogow-opowiadan.blogspot.com
Nie widzę buttonu ani odnośnika do bloga. Proszę o jak najszybsze dodanie go, inaczej blog zostanie usunięty ze spisu.
OdpowiedzUsuńCzas - 10 dni
nwm kto będzie tą tajemniczą postacią, ale mam nadzieję, że się dowiem!
OdpowiedzUsuńNarazie nie mam zbyt dużo czasu, ale jeżeli będę go miała to na pewno dodam kolejną część :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOj kochana, kochana, twoja pewność siebie jest rozbrajająca. Mam głęboko gdzieś to, że nie ma cię, zakończyłam pisanie opowiadań, to co napisałam nie podoba mi się. I nie chce twoich nędznych błagań o powrót, bo i tak bym tego nie zrobiła. I proszę czytaj to co piszesz, bo w tym momencie jesteś po prostu śmieszna.
UsuńŻegnam ozięble C:
Oj, kochana, kochana... myślisz, że się z tego powodu poryczę? Jestem pewna siebie i, wiem, to okropne, cieszę się z tego. Sorka, ale to, co śmieszy 12-latkę, nie znaczy, że śmieszy resztę... Uwierz mi, czytałam swój komentarz, nie ma w nim nic śmiesznego, ale tak się zwykle pisze, jak się nie wie, co odpowiedzieć. No cóż... i tak bywa... W ogóle fajnie, że napisałaś, że kończysz z pisaniem, ale to taki szczególik. No i prosiłabym o trochę szacunku do mnie (wygoogluj sb, jak nie wiesz co to znaczy). Nwm, czy Ty zauważyłaś, że do kogoś zwracamy się z wielkiej litery (shift nie boli, uwierz mi). Szanuję siebie, Ciebie (mimo ,, kłótni" i tycy Twoich ,,pocisków") i innych, proszę więc o to samo. Ale, przepraszam, zaraz zostanę zjechana za zbyt wielki szacunek do samej siebie, więc już nie będę się na ten temat do Ciebie odzywać. Pozderki 600
UsuńAha, no i dziękuję za zepsucie weekendu... YoLo, więc chcę się nakłócić, wybacz, mimo że mi na tym nie zależy, na tym Twoim przebaczeniu...
UsuńAha, no i jeśli masz zamiar uciec przed tą jakże wielką i poważną kłótnią , to mi przynajmniej o tym napisz, bo nie mam zamiaru nabijać Wam wyświetleń, sprawdzając, cz raczyłaś odpisać, og?
UsuńSkoro nie czytasz tego i nie mogłaś to czemu niby zniszczyłam ci weekend? Powiedziałaś, że idziesz to po co tu wchodzisz? A do tego wiedz, że mam ciekawsze życie niż siedzenie na blogu i czekanie na to aż odpiszesz, bo nie zależy mi. Skończyłam pisać i tobie nic do tego.
Usuń+ Nie zrozumiałaś kochanie, poprzez śmieszne miałam na myśli żałosne. Nie zależy mi na tym żebyś wróciła, nie chcę błagań ani nic.
Skończyłam pisać, nie chcę pisać i jeżeli jeszcze to do ciebie nie dociera to "Ty" nie jesteś powodem czemu nie piszę, "Ty" nie jesteś powodem, powtórzyć?
W dodatku podobno to ja nie mam do Ciebie szacunku, a Ty swoimi wspaniałymi ripostami jesteś lepsza? Spójrz na siebie, tyle tylko powiem. Wiem, że to co napisałam ty i tak zaczniesz negować i stwierdzisz, że to ja jestem ta zła, bo zrobiło mi się przykro, że odeszłaś, ale Ty nie jesteś głównym powodem.
Przepraszam, że uraziłam Twoją dumę i życzę lepszego weekendu.
Przepraszam, że się wtrącam. Do cassey pl. Posłuchaj, Jula zakończyła pisanie nie że względu na to, że odeszłaś. Nie jesteś najważniejsza i nie wszystko kręci się wokół ciebie, zrozum to wreszcie c:
UsuńWiem, że nie jestem najważniejsza, nie obchodzi mnie powód, dla którego ona nie pisze. Ciekawe, czy w końcu cała klasa Juli i jej rodzina zostałaby wciągnięta przez nią w tę całą wymianę zdań. Ja z Tobą, Olu, nie mam zamiaru się kłócić, i, z całym szacunkiem do Ciebie, nie wtrącaj się więcej.
UsuńAleś Ty, Jula uczepiła się, że mam nie wchodzić tu, bo napisałam, że nie będę... Kiedyś sobie może uświadomisz, że wszystko się zmienia, przemija. Czy ja napisałam kiedykolwiek gdziekolwiek, że obwiniam siebie o to, że przestałaś pisac? pfff... Ja NIGDY nie uważałam, bym była od kogokolwiek lepsza.
A teraz tak do Was: dwie na jedną, powiadacie...? tiaa... Mnie to nie przeraża, muszę sobie przypomniec, jak się kłócić, bo wiecie, w realu chciałabyn podczas niej lepiej wypaść. A teraz, po popisaniu z Wami mam wielkiego, uśmiechniętego banana na twarzy, dziękuję (to nie sarkazm, o dziwo). :D Karaluchy pod poduchy ;*****
Ja nie szanuję? Ja? Wiesz? W tym momencie to ty jesteś bezczelna i bez szacunku. Cieszę się, że się cieszysz, ja także jestem szczęśliwa, bo po przeczytaniu twoich genialnych (nie nie sarkazm jeszcze nie) komentarzy mam napad śmiechu.
UsuńJak mówiłam wszystko negujesz. Wyolbrzymiasz i w ten sposób się z Tobą nie dogadam.
Moja klasa nie byłaby wyciągnięta i wiedz, że w internecie ja też mogę być mocna, bo nie konfrontuje się z Tobą oko w oko. Jestem ciekawa jakby to wyglądało...
Nie będę się z Tobą dłużej użerać, bo i tak ty niby we wszystkim masz rację itd. Żegnam ozięble forever, szkoda mojego cennego czasu i wspaniałego życia. Nie obchodzi mnie to co piszesz wręcz mam jedną wielką beke ^-^.
Wszystkiego najlepszego (obojętne mi czy zrozumiesz to jako sarkazm czy nie)
Spk, jak chcesz, to możemy się spotkać w realu i podyskutować. Uważasz, że poziom naszej wymiany zdań podskoczy po tym, jak użyjesz dwa razy tego samego mądrego słowa? Zasmu.cę Cię, bo nie :^). Kurdę, ni w h*j nie mogę sb przypomnieć , bym cokolwiek wyolbrzymiła, ale widzę, że spotkałam się z panią-wiem-wszystko... XoXo
UsuńHmm, hmm używaniem przekleństwa nie zabłyśniesz. A i nawet nie będę próbowała ci uzmysławiać twojej hipokryzji, bo i tak stwierdzisz co innego. C:
UsuńŻegnam, nie zamierzam już z Tobą pisać.
Do zobaczenia forever ^-^
O ludzie... nie mam zamiaru błysnąć używając przekleństw. Dziwi Cię, że ludzie przeklinają? Zacznik się przyzwyczajać, nie zawsze Wy wszyscy będziecie tacy słit, wielbić kucyki Pony, Violettę i inne choroby, uwierz.
UsuńUhuhu, czuję, że słupek jakości naszej konwersjacji musiał zaskakująco podrosnąć po użyciu przez Ciebue tylu mądrych słów i to w jednym zdaniu. A teraz to Cię zaskoczę (jak wyrobię ze śmiechu), bo Ty chyba nie wiesz co to hipokryzja, skoro piszesz o moich hipokryzjach. Hipokryzja to obłuda, ukryte intencje, przeczenie sobie. Śmiać mi się chce teraz z Ciebie ^^.
-Czemu napisałaś hipokryzja, mimo że nie wiesz co znaczy?
-Bo śnieg.
Zieeew.Aleś błysnęła angielskim *__* tyle to ja w 2 klasie umiałam, ale spk ^^ xoxo
Nie znasz mnie. Nie oceniaj.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twoje opowiadanie, szkoda, że zostało porzucone...
OdpowiedzUsuńChciałam zaprosić do moich opowiadań, może któreś ci się spodoba.
wadazagency.blogspot.com
opowiadanie-demona.blogspot.com