środa, 25 grudnia 2013

Rose cz. 1 rozdział 2

Rose cz. 1 rozdział 2


   -Witaj w naszym mieszkaniu! – powiedział dziadek.
 Uśmiechnęłam się lekko.
-Chodź pokażę ci twój nowy pokój, myślę, że będziesz zadowolona – dodała po chwili babcia prowadzając mnie w głąb mieszkania.  
   Dom miał dwa piętra. Na pierwszym salon, kuchnia i łazienka. Na górze 2 pokoje i kolejna łazienka. Na prawo pokój dziadków, a na lewo mój. Babcia zakryła mi oczy. Robiłam malutkie kroczki, by  się nie przewrócić. W końcu dotarłyśmy do pokoju, który miał połyskujące, śliwkowe ściany. Przy jednym z okien, na parapecie było takie mini łóżeczko i poduszka – zawsze marzyłam o czymś takim! Moją uwagę przykuło wodne łóżko, na które trzeba było wejść po schodkach.
-Tak właśnie wyobrażałam sobie mój pokój. – westchnęłam. – jest cudowny! Mocno przytuliłam babcie, a następnie wyszłam z pomieszczenia.  Jeżeli chodzi o całokształt, dom jest bardzo zadbany i ładnie wygląda – spodobał mi się.
  Robiło się już coraz ciemniej. Słońce powoli zachodziło, a na niebie pojawiały się pierwsze gwiazdy.
Zjadłam obiad w postaci pierogów, potem grałam w karty z babcią. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Ruszyłam pędem na górę. Zobaczyłam, że dzwoni Andy. Zastanawiałam się czy odebrać. Jednym ruchem palca przeciągnęłam zieloną strzałkę i powiedziałam do słuchawki.
-Tak? -  zapytałam odbierając.
-Wiem, że pewnie nie chcesz ze mną teraz gadać, ale posłuchaj. - odpowiedział Andy
- No mów. – prychnęłam.
-Dałaś tę kartkę Caroline, chociaż prosiłem cię, abyś nic jej nie mówiła, a tym bardziej pokazywała... Zawiodłem się na tobie. Zerwała ze mną, a na ciebie jest mega wkurzona. Sama sobie na to zapracowałaś, ciekawe jak to teraz odwrócisz! – krzyczał zdenerwowany do słuchawki.
- Kartkę zostawiłam u niej przypadkowo. Przykro mi. Teraz już nic nie odwrócę! Jestem w całkowicie innym miejscu i zaczynam nowy rozdział mojego okropnego życia! A ty nie dzwoń do mnie już nigdy więcej! Żegnam, pa! – wykrzyczałam, wszystko we mnie buzowało. Rozłączyłam się i rzuciłam telefonem na łóżko. Następnie zeszłam na dół i kontynuowałam karcianą grę z babcią. Grałyśmy dość długo. Wybiła godzina 22. Skończyłam grę i poszłam się umyć. Po orzeźwiającej kąpieli położyłam się na moim wodnym łóżku. Wtedy tęsknota za Aronem mnie dopadła. Ocierając słone łzy z policzków, dalej o nim myślałam. Wreszcie zasnęłam. Mój sen nie potrwał długo, aczkolwiek przerwał mi go koszmar. Obudziłam się z przeraźliwym krzykiem. Śniło mi się, że zostanę sama, nie będę miała żadnej przyjaciółki – nikogo. Wszyscy będą się ze mnie śmiać itp. Aż w końcu spotka mnie nieszczęście i tak oto kończy się moje życie. I tak będę sobą, nieważne, czy mnie zaakceptują, czy nie. To ja i tak będę sobą! Znowu usnęłam. Wybudził mnie aromatyczny zapach naleśników. Zajrzałam do walizki, by wyjąć z niej ubrania. Wtedy ogarnął mnie ogromny stres. Gdzie są moje ciuchy?! – krzyknęłam. Pomyliłam walizki! Super, do tego to są jeszcze rzeczy jakiegoś kolesia. Zaczęłam szukać namiarów na właściciela. W pewnej chwili znalazłam karteczkę z napisem „Damian Musielewicz, kontakt 503 112 158” Nie zastanawiając się sięgnęłam po telefon i wykręciłam numer do chłopaka. Usłyszałam męski głos w słuchawce.
- Halo?
- Dzień dobry, przy telefonie Damian Musielewicz? – zapytałam.
- Zgadza się, a o co chodzi? – odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Ym, mam pana walizkę...  – oznajmiłam nieśmiało.
- Pani jest Rose Hilton? Mam jakąś walizkę właśnie tak podpisaną... – odrzekł chłopak.
- Tak, to umówmy się w jakimś miejscu i oddamy sobie walizki. – zaproponowałam.
- Dobrze, to może być pod  Pałacem Kultury, dziś o 18:00? – odpowiedział.
- Niech tak będzie... Do zobaczenia. – powiedziałam.
- Do 18:00... – odrzekł chłopak.
  Rose chodź na śniadanie! – usłyszałam dobiegający  z dołu głos babci. Szybko zbiegłam na parter. Napychałam się przepysznym posiłkiem.
- Może byś się dzisiaj przeszła po okolicy? – zaproponowała babcia. Mało co się nie zakrztusiłam, kiedy usłyszałam pomysł Basi.
- A mogę? – zapytałam.
- Oczywiście, że tak. W końcu po wakacjach będziesz tu chodziła do szkoły, musisz się trochę zorientować w terenie. – odpowiedziała z uśmiechem kobieta.
- Babciu... Jak dojechać do Pałacu Kultury? – spytałam.
 Zobaczyłam jak moja babcia wychodzi z kuchni. Siedziałam i czekałam na nią. Po chwili wróciła z kawałkiem papieru w ręce. Potem Barbara rozłożyła na stole wielką mapę i zaczęła mi tłumaczyć jak tam dojechać. Kilka godzin tłumaczenia i w końcu się dowiedziałam jak dojechać do Pałacu Kultury. Odruchowo zerknęłam na zegar, widniały na nim cyferki 16:46.
- No cóż... Nie mam swoich ubrań. – oznajmiłam ze smutkiem.
- Jak to?! – zapytała z przerażeniem babcia.
- Pomyliłam walizki, ale już skontaktowałam się z jej właścicielem. Nie mam w co się ubrać... – powiedziałam.
- Wiesz co? Ja już wiem w co się ubierzesz. Mam tutaj sukienkę twojej mamy, w sam raz na dzisiejszą pogodę. Chodź, pokażę ci ją! – krzyknęła radośnie babunia i razem poszłyśmy na górę. Dotarłyśmy na pierwsze piętro. Babcia wyjęła klucz spod szafki i włożyła go w jedną z szuflad, w której znajdowała się piękna, zwiewna kwiecista sukienka. Jest cudna! – wykrzyczałam podekscytowana. Barbara wręczyła mi śliczną suknie i kazała ją przymierzyć. Zrobiłam tak, poszłam do pokoju i założyłam na siebie tą wspaniałą rzecz.
- I jak wyglądam? – zapytałam z lekkim uśmiechem.
- Fenomenalnie córciu! A teraz idź pomaluj się troszeczkę i rozpuść włosy! – krzyknęła zadowolona.
-Babciu, ja idę tylko odzyskać moje ubrania i inne rzeczy, to nie jakaś randka... – odpowiedziałam z mniejszym entuzjazmem.
- No dobrze, dobrze idź już! – powiedziała babcia.
Weszłam do pokoju, zrobiłam sobie czarne kreski, rozpuściłam moje blond włosy. Wzięłam telefon i walizkę a, następnie pobiegłam do babci, by dała mi pieniądze na bilet. Zaczęłam się ubierać, pożegnałam się i wyszłam z domu. Chwilę potem byłam już przed blokiem. Teraz muszę iść do metra – pomyślałam. Po jakimś czasie stałam już przed Pałacem Kultury. Czekałam w umówionym miejscu, lecz chłopak się nie zjawiał. Zaczęłam się niecierpliwić. Nagle poczułam czyiś dotyk na ramieniu. Ze strachu aż podskoczyłam i szybko się odwróciłam. Wtedy ujrzałam zakapturzonego chłopaka, jego sylwetka mi kogoś przypominała... Usłyszałam dobrze znany mi głos.
-Wystraszyłem cię?
-Nie, nie... Możesz zdjąć kaptur? – zapytałam z nadzieją, że to może jest Aron.
  Chłopak według mojej prośby zdjął kaptur. Moim oczom ukazał się przystojny, wysoki brunet o brązowych oczach. Zamyśliłam się.
- Ty jesteś Rose Hilton? – spytał  chłopak. – Hmm? – zadał pytanie ponownie. Wtedy się otrząsnęłam i odpowiedziałam.
- Tak, tak to ja, zgadza się, oczywiście!
-W takim razie mam twoją walizkę... Proszę – powiedział chłopak oddając mi moje rzeczy.
-Dziękuję bardzo, a tu jest twoja – rzekłam wręczając mu jego własność.
-Dzięki... – odpowiedział.
  Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę metra. Około godziny 19:15 byłam już w domu. Wzięłam kąpiel i zaczęłam się rozpakowywać. Kiedy wyjęłam jedną z bluz wyleciała z niej pognieciona kartka. Rozłożyłam ją i zobaczyłam napis „Zadzwoń, Damian”. Naprawdę on myśli, że ja dam się nabrać na takie gierki? Uh... – powiedziałam do siebie. Wreszcie skończyłam się rozpakowywać. Zgasiłam światło i położyłam się na łóżku. Po raz kolejny słone łzy spływały mi powoli po policzku... Aron... – westchnęłam.

~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~

Hej, oto jest i kolejna część przygód Rose :>
Jak wrażenia? Jakie masz zdanie na temat tego opowiadania? Odpowiedz w komentarzu!
Zachęcam również do czytania "Zaczarowanej"! Zapraszam na stronę ze zdjęciami bohaterów mojego opowiadania, są nowości ^^ 
A i jeszcze jedno. Jak tam po świętach? Pochwalcie się co dostaliście!
Chcecie żeby opowiadanie było fantastyczne? Całuuusy :*





                                                          

                                                                             

4 komentarze:

  1. omnomnomom *.* nowy chłopak <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowiadanie jest obiecujące i wciągające, bardzo ciekawe. Zaintrygowało mnie, powiem szczerze. Na początku myślałam, że może to ubranie będzie ohydne i będzie śmiesznie, ale cóż... A tak w ogóle to Rose zna Warszawę? Bo skoro przeprowadziła się do dziadków , a dawno temu ostatni raz u nich była (albo w ogóle, bo nie wiem) to skąd może wiedzieć gdzie Pałac Kultury itd.? Ja to bym się pogubiła..XD Miałąm taką znajomą, która przeprowadziła się na dwa lata do Torunia i jak wróciła to potem nie mogła się odnaleźć na osiedlu gdzie mieszkałam, a często się widywałyśmy. Kreski i kolorova sukienka? Nie bardzo mi pasuję, ale spoko, ja odmieniec. hahah A czy tak trudno jest pisać godziny i liczby słownie?
    No, ale się rozpisałam. Hahah Lekko piszesz i całkiem spójnie, nie da się pogubić i wszystko jest ok.
    Teraz zostało mi się zareklamować bla bla bla, zapraszam do siebie w ramach rewanżu, a ty masz nową czytelniczkę.
    dont-leave-me-alone.blogspot.com
    Happy New Year
    Ana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że mam nową czytelniczkę :3 dzięki za rady, na pewno je wykorzystam! Co do tego czy Rose zna Warszawę... Godzinne tłumaczenia babci (w jaki sposób dojechać do Pałacu Kultury) widocznie pomogły. Z pewnością zajrzę do cb!

      Usuń
  3. boskie, jak zawsze. Mam nadzieję, że Rose nic nie będzie robiła z tym nowym chłopakiem. Znaczy, ok, niech sobie pogadają czy coś, no ale ARON! Po co jej jakiś Damian, skoro jest Arno. Byłam przekonana, że przyjedzie i zamieszka w Polsce xd t by było niezłe... Przepraszam, mam wrażenie, że się rozpisałam nie na temat, bo i tak zrobisz z tym opowiadaniem co zechcesz. Życzę weny! c;

    OdpowiedzUsuń