niedziela, 8 grudnia 2013

Rose cz. 9

Rose cz. 9

-Rose, gdzieś ty była!-krzyknęła matka.
-Wracałam ze szkoły- odpowiedziałam spokojnie.
-Tak?  Ze szkoły powiadasz, jakoś dzwoniła do mnie twoja wychowawczyni i powiedziała, że byłaś w szkole, ale sobie poszłaś.-rzekła Clara.
-Coś jej się pomyliło! Byłam w szkole!-kłamałam.
-Yhym, a nauczycielka po prostu cię nie zauważyła, tak?-spytała złośliwie mama.
-Nie chcę z nikim rozmawiać, idę do pokoju!-wykrzyczałam do matki.
   Poleciałam na górę. Trzasnęłam drzwiami, tak, że obrazy na korytarzu się zatrzęsły. Położyłam się na łóżku i wtuliłam głowę w poduszkę wylewając w nią słone łzy. Córciu otwórz- słyszałam dobiegający z zewnątrz głos mamy. Nie odzywałam się, wstałam i spojrzałam na okno, po którym ściekały krople deszczu. Jedna goniła drugą, aż w końcu z dwóch kropelek zrobiła się jedna. Połączyły się i dalej spływały po szybie. Potem zobaczyłam drugą parę strug deszczu. Goniły się, lecz jedna z nich w pewnym momencie skręciła. Pomyślałam, że ja i Andy jesteśmy tymi malutkimi, mijającymi siebie kropkami wody. A jeszcze inne kropelki spływały po szybie, nie podążając za innymi. Płynęły same, przed siebie omijając różne napotykane przeszkody. Otrząśnij się, już go nie obchodzisz, według niego ta „przyjaźń” jest bez sensu. Widocznie nie zależało mu na waszej przyjaźni. On nie jest wart twoich łez. Trzeba iść dalej...-syknęłam do siebie. Poszłam do łazienki. Przemyłam twarz, by nie było widać, że płakałam. Następnie weszłam do garderoby. Przebrałam się w jeansowe rurki, koszulę w czerwono-czarną kratę. Na to bluzę, czarną skórę. Wyjęłam z pudełka nowe, czarne conversy, założyłam je. Zabrałam z krzesła torebkę. Włożyłam do niej najważniejsze rzeczy- telefon, kasę, bilety, kopertę od Andy’ego i klucze. Potem otworzyłam okno i po winoroślach zeszłam na ziemię. Przeskoczyłam przez ogrodzenie i pobiegłam przed siebie. Moim celem było dotarcie do domu Caroline, chciałam z nią porozmawiać. Dotarłam na przystanek. Autobus nadjechał natychmiastowo. Wsiadłam do pojazdu, usiadłam na miejscu i wyjęłam kopertę z torebki.
  
Zaproszenie
Mam zaszczyt zaprosić na moje osiemnaste urodziny szanowną panią Rose Hilton.
Impreza odbędzie się dnia 15 czerwca, w klubie DanceClub przy ul. Down Street 19 o godzinie 18:00.
Będzie świetna zabawa! Wybór prezentu dowolny.
Serdecznie zapraszam
Andy Meek.
Z koperty wypadła jeszcze pognieciona kartka. Rozłożyłam ją i zaczęłam czytać.

Nie miałem jak ci tego powiedzieć, nie umiałem.
Zakochałem się w Tobie, lecz to uczucie zniknęło, od kiedy pojawił się Aron.
 On wszystko zniszczył. Teraz nic między nami nie ma.
 Mówię Ci to po to, abyś wiedziała, że coś do ciebie  kiedyś czułem oprócz przyjaźni.
W tym momencie jestem szczęśliwy z Caroline. Chciałem, abyś o tym wiedziała.
Wyrzuć ten list, aby nikt się o nim nie dowiedział, a w szczególności Caro.
Andy

Aha- powiedziałam sama do siebie- szkoda, że mówisz to dopiero teraz, nie miałeś odwagi mi o tym powiedzieć osobiście... Stacja Sydney Centralny-usłyszałam. Wstałam i wysiadłam z autobusu. Wyjęłam telefon zadzwoniłam do Caro, aby powiadomić ją o tym, że się u niej pojawię. Przy okazji  sprawdziłam godzinę- 22:32. Ruszyłam w stronę domu przyjaciółki. Kiedy dotarłam pod mieszkanie Caroline, czekała już na mnie.
-Rose, chodź rodziców nie ma, możesz u mnie zostać.-oznajmiła dziewczyna.
-Ok, musimy pogadać...-powiedziałam, po czym weszłam do domu Caro.
    Poszłyśmy razem do pokoju, tam zaczęła się nasza rozmowa.
-Słyszałam, że jesteś z Andy’m, gratuluję i życzę szczęścia.-zaczęłam.
-Tak, dzięki kochana-uśmiechnęła się do mnie, a następnie puściła oczko.-Ale ja też słyszałam, że kogoś masz.-podekscytowana wystawiła język.
-No prawda, prawda.-powiedziałam.
-Hmmm... A kto to taki?-zapytała Caro.
-Jest taki jeden chłopak, który uratował mi życie parę razy. Gdyby nie on pewnie dziś byłby mój pogrzeb.-odpowiedziałam.
-Jezu?! Co tu się działo jak mnie nie było?! Ale nic ci się nie stało, no nie?-wystraszona jęknęła.
-No dzięki niemu nic... Idź zaparz kawę, a ja wszystko ci opowiem.-rzekłam z uśmiechem na twarzy.
-Ok, to poczekaj-oznajmiła Caroline.
    Opowiedziałam przyjaciółce całą historię. Od A do Z. Ona jedyna z moich znajomych wie, że wyjeżdżam. Gadałyśmy śmiałyśmy się jak za dawnych czasów. Takim oto cudem zostałam u Caro całą noc. W jej towarzystwie czuję się całkowicie inaczej. Zapominam o wszystkich problemach i błędach.
Nasze szczęśliwe chwile przerwał mój telefon.
-Przepraszam Caro, zaraz wrócę-objaśniłam przyjaciółce, a następnie wyszłam z jej pokoju. Odebrałam telefon.
-Halo-rzekłam do słuchawki.
-Gdzie jesteś? Nic ci nie jest?-dopytywał się Aron.
-Nie, spokojnie jestem u... Caroline, nie masz się o co martwić-odpowiedziałam.
-Wiesz, że twoi starsi cię szukają?-powiadomił mnie Aron.
-Coo?! Szukają? Co robią?-zapytałam mojego chłopaka.
-Chodzą i przyklejają kartki do drzew, że zaginęłaś-wytłumaczył Aron.-właśnie na jedną z nich się natknąłem i zadzwoniłem do ciebie skarbie.
-Uh, ok wracam do domu, dzięki za troskę kochanie. Do zobaczenia!-po tych słowach przerwałam rozmowę telefoniczną.
     Weszłam do pokoju Caroline zabrałam ze sobą rzeczy, pożegnałam się z przyjaciółką, a następnie ruszyłam w stronę przystanku. Czekałam na autobus, wreszcie nadjechał. Wsiadłam do pojazdu. Chciałam wyjąć z torebki telefon, by zobaczyć która godzina. Wtedy ogarnęło mnie przeszywające uczucie stresu. Nie mam koperty i tej kartki, zostawiłam ją u Caroline!-powiedziałam w myślach.- o nie, nie, nie, nie. To nie może być prawda! Zawaliłam sprawę... Rozwalę im związek, jestem beznadziejna. Oby jej nie znalazła...-kontynuowałam. Nareszcie autobus dojechał na przystanek niedaleko mojego domu. Wysiadłam z niego i pędem poleciałam do domu. Przeszłam przez furtkę, otworzyłam drzwi. Rodziców nie ma, jak dobrze-powiedziałam. Szybko pobiegłam na górę. Położyłam się na łóżku, że niby śpię. Leżałam i czekałam aż ktoś w końcu wejdzie do pomieszczenia. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że na podwórku stoją moi rodzice i patrzą na mnie z wyrzutem.
-Rosalio Hilton! (Rosalia to moje pełne imię) Marsz do nas na podwórko! Musimy bardzo poważnie porozmawiać na temat twojego zachowania.-krzyczał z ogródka tata.
   Nie mam wyboru muszę zejść na dół. Tak zrobiłam, spotkałam się z rodzicami na dole.
-Posłuchaj mnie, jeżeli tak bardzo chcesz zostać tutaj w Sydney musisz zmienić swoje zachowanie, które przechodzi wszystkie możliwe granice.-rzekła mama.
-Ja próbuję, ale wy mnie do tego zmuszacie.-odpowiedziałam.
-My cię zmuszamy, tak? Rose z tobą się nie da rozmawiać...-załamała się Clara.
-Widocznie nie...-powiedziałam.
-Dobrze skoro tak, Ken idź kupuj bilet do Warszawy, jutro wyjeżdżamy. Zamieszkasz u dziadków.-oznajmiła  Clara.
-Nie zrobisz mi tego, nie możesz!-zdenerwowałam się na rodziców, więc krzyczałam.
-Ależ owszem zrobię, jeżeli nie poprawisz swojego zachowania...-oznajmiła matka.
-Nienawidzę was! Nie chcę was widzieć, to co robicie jest okropne!-zachrypiałam, następnie postanowiłam powiedzieć im dlaczego chcę tu zostać.-dobrze skoro tak postanowiliście to teraz mnie posłuchajcie, parę dni temu poznałam wspaniałego chłopaka dla mnie, jesteśmy parą i chcecie teraz to wszystko zniszczyć? Poza tym mam tu Caroline przyjaciółkę jedyną w swoim rodzaju, już nigdy takiej samej nie znajdę...-chciałam wzbudzić u rodziców litość, by jednak zmienili zdanie, lecz to nic nie dało, są twardzi.
-Nie martw się, jesteś kontaktowa, więc ze znalezieniem nowych przyjaciół poradzisz sobie. Tak samo z chłopakiem. A teraz idź się pakuj, pożegnaj się z nimi i lecimy.-oznajmiła mama.
-Uhh, a co z językiem? Znam tylko parę słów po polsku-jęknęłam ze smutkiem. Pogodziłam się z tym, że już nic z tego nie będzie.
-O, dziadkowie cię nauczą, a jak nie oni to ci załatwimy nauczyciela.-objaśniła Clara.
    Spojrzałam na rodziców z wielkim bólem w okolicach serca. Odwróciłam się, wróciłam do domu, a następnie według polecenia zaczęłam się pakować...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Jest część 9... Nie wiem czy ktoś to czyta, ale mam ogromną prośbę. Proszę jeżeli to czytasz, skomentuj, abym wiedziała czy jest sens dalej pisać.. To by było na tyle.
Miłego czytania ;c

PS. Niedługo pojawi się część 10, to będzie zakończenie pierwszego rozdziału. Polećcie tego bloga innym osobom. 





5 komentarzy:

  1. Jej rodzice są niesprawiedliwi T.T

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. oczywiście ;* I Zaczarowana Księżycem też ;D <3

    OdpowiedzUsuń
  4. To się bardzo cieszę ^-^ hihi

    OdpowiedzUsuń