niedziela, 1 grudnia 2013

Zaczarowana Księżycem Cz. 12

Zaczarowana Księżycem Cz. 12

Trze­ba wielu lat by zna­leźć przy­jaciela, wys­tar­czy chwi­la by go stracić. - Nieznany

Doszłam do wniosku, że pójdę na imprezę. Najwyżej wykręcę się na początku bólem głowy czy coś i Mandy nie będzie zła, a ja zrobię to co sobie obiecałam. Spotkanie z Ondinem! Przekonam się co knują, czy to co mówią to prawda, czy też wierutne kłamstwo!

♣♣♣

Po południu wyszłam z obskurnego szpitala. Wszystko było już ze mną dobrze. Dzięki temu, że jestem istotom magiczną wszystko jest w normie, gdy było inaczej leżałabym tam jeszcze przez parę tygodni. Tylko jakoś nie mogę zrozumieć w jaki sposób Mandy tak szybko wyzdrowiała... Nie, żebym się nie cieszyła, ale to dosyć dziwne, miała przecież być tam przez kolejne parę tygodni.
Z wielkim uśmiechem na twarzy przeszłam przez próg drzwi wejściowych. Pojechałam autobusem z najbliższego przystanku. Gdy znalazłam się na miejscu ukazał mi się dość niecodzienny widok. Przed moim niewielkim domkiem jednorodzinnym stała moja mama. Mama? Skąd ona się tu wzięła? Przecież miała być na delegacji przez kolejne parę miesięcy. 
Była ubrana w jaskrawo kremowy żakiet, czarne spodnie i białą bluzkę. Jej brązowe, farbowane włosy opadały kaskadami na drobne ramiona.
Pomachała mi z wielkim przyklejonym, tak myślę, uśmiechem. Podeszłam nieco zdziwiona co zapewne dało się po mnie poznać.
- Co to za mina? - spytała przytulając mnie.
- Zdziwiło mnie to, że się tu pojawiłaś, miało cię nie być przez dłuższy czas, czym sobie zasłużyłam na twe odwiedziny? - rzekłam z nutką drwiny w głosie.
Moja matka od zawsze była obojętna na mój los, przynajmniej tak to odbierałam i dotychczas odbieram.
- Nie bądź złośliwa - uśmiechnęła się szerzej - Przyszłam do ciebie powiadomić cię o wspaniałej nowinie!
- No zaskocz mnie.
- Dostałam propozycję pracy, będę miała o wiele więcej czasu dla ciebie i wreszcie się zbliżymy. Zdałam sobie ostatnio sprawę, że nie byłam  zbyt dobrą mamą.
- Serio? Co ty zrobiłaś z moją mamą? - spytałam - Mam nadzieję, że teraz będzie lepiej... Miałam wrażenie, że jestem dla ciebie obojętna.
- Ależ kochanie, wcale tak nie jest, byłam po prostu zbyt przepracowana, zmieniła mi się teraz siedziba i stanowisko pracy. Więc obiecuję, że będzie teraz o wiele lepiej!
Wtuliłam się w nią. Wreszcie przejrzała na oczy i będzie lepiej. Tylko co by było gdyby się dowiedziała, że jej córka to nie człowiek tylko dziwna istota pozaziemska...
Będę musiała jej to powiedzieć, tak będzie najlepiej. Nie zostanę wtedy zmuszona do wielokrotnych kłamstw gdy będę wyruszała na misję.
Wkroczyłyśmy do przytulnego wnętrza domu. Poinformowałam ją o tym, że idę dziś na imprezę. Zadzwoniłam po Mandy by przyszła, razem wybierzemy sobie ciuchy. Odpowiedziała, że zaraz się pojawi. Przez ten czas rozmawiałam z mamą, poznawałam ją na nowo. Opowiadała mi o swoim dzieciństwie. Dowiedziałam się na przykład, że kiedyś, jak była trochę młodsza ode mnie wpadła do studni, na wsi u babci. Pół dnia wołała o pomoc i wreszcie "wyłowiła" ją moja prababcia. Miały mnóstwo śmiechu.
Rozmowę przerwał nam dzwonek do drzwi, najzwyklejsze "ding - dong". Za wrotami stała blondynka. Weszła, po czym pobiegłyśmy dobrać ubrania.
- Posłuchaj, znalazłam w domu śliczną sukienkę! I postanowiłam, że ją założysz! - cieszyła się jak małe dziecko, które dostało lizaka.
- A co z tobą?
- Znajdę coś u ciebie, ostatnio widziałam w twojej szafie śliczną sukieneczkę.
Podeszła do niej i otworzyła patrząc z przestrachem na bałagan w środku.
- Kobieto, czy ty tu w ogóle sprzątasz?
Odgarniała powoli poplątane ubrania. Nie było widać końca pozornie niewielkiej szafy.
- No ostatnio coś nie mam czasu - wymamrotałam.
- Widać kochana, widać.
Grzebałyśmy w niej parę minut. Nasze poszukiwania przeobraziły się w szaleńczą bitwę na poduszki i wszelkie ubranie oraz rzeczy leżące na podłodze były narzędziami "walki". Rzuciłam moją bluzką  w zdezorientowaną Mandy. Odskoczyła ze śmiechem. Ona również podniosła puszystą poduszeczkę, która od razu wylądowała na mojej twarzy. Kompletnie zapomniałyśmy jaki był nasz cel spotkania. Bawiłyśmy się w najlepsze. Rzucałyśmy się na siebie jak dwa małe szczeniaki bijące się o kość. Rzeczy latały, dosłownie, po całym pokoju. Wtedy do mego pokoju wkroczyła moja mama.
Podniosła rozrzucone ubrania i przełożyła je na łóżko. Postawiła na biurku ciasteczka i dwie szklanki herbaty. Leżałyśmy na podłodze nieruchomo wpatrzone w poczynania matki.
- A czy wy przypadkiem nie powinnyście być już gotowe na imprezę? - zapytała spokojnie.
Zerknęłyśmy synchronicznie na zegar stojący na komodzie. Było parę minut po dziewiętnastej. Już powinnyśmy się zbierać powoli do wyjścia, a my nawet nie byłyśmy ubrane.
Chwyciłam sukienkę od Mandy i pobiegłam do łazienki przebrać się. Ona w tym czasie wygrzebała strój dla siebie i zmieniła ciuchy w pokoju. Gdy byłyśmy ubrane zauważyłyśmy, że nasze włosy wyglądały jak byśmy wyczołgały się spod ciężarówki. Napiłyśmy się trochę ciepłej herbaty i zabrałyśmy się za fryzury.
Kosmyki włosów niesforne sterczały z różnych stron. W obecnej chwili wygrałybyśmy konkurs na największe straszydła. Sięgnęłam po szczotkę i rozczesywałam kołtuny. Blondynka usiłowała zrobić to samo grzebieniem. Zrobiłam sobie kłosa, a Mandy splotłam włosy w luźny warkocz.
W miarę szybko się uwinęłyśmy i nałożyłyśmy lekki makijaż. Obydwie nie lubimy nienaturalnych osób. Trzeba być sobą, a nie udawać kogoś innego.
- Wyglądasz olśniewająco! - podsumowała dziewczyna.
Miałam na sobie dopasowaną sukienkę w kolorze granatowym do połowy ud. Plecy miała odsłonięte, a rękawy były trzy-czwarte. Dobrałam także cienki, biały pasek. Założyłam srebrne kolczyki i w tym samym kolorze bransoletki.
- Ty o wiele lepiej! - zachwycałam się.
Jej drobną figurę okalała sukienka rozszerzana u dołu w kolorze purpurowym z krótkim rękawkiem. Wzięła też biały pasek z kokardą. Biżuteria była lekka i srebrna.
Wzięłyśmy torebki i płaszcze, zerkając przelotnie na zegarek zauważyłam, iż jest już za pięć dwudziesta. Z pewnością się spóźnimy!
Po kryjomu do torby wzięłam bluzę, legginsy i pantofelki. Przecież nie będę jechać do Ondina w sukience. W pośpiechu rzuciłam szybkie "cześć" mamie i wybiegłam z moją przyjaciółką z domu.
Stwierdziłyśmy, że zmarnujemy trochę kasy i pojedziemy taksówką, mój brat nie mógł nas podwieźć, ponieważ miał swoje sprawy i nie miałby kiedy.
W dwadzieścia minut później stałyśmy przed bramą okazałej willi Brandona. Z wielkim podziwem weszłam do środka. Wszyscy goście już tańczyli, inni pili drinki. Byłyśmy ostatnie. Głośna muzyka wywoływała lekki ból w mych wrażliwych i wyczulonych uszach. Ciągle mi huczało w głowie.
Wypatrzyłam w tłumie, stojących w dwóch oddzielnych miejscach Camerona i Olivera. Gdy mnie ujrzeli machali do mnie ręką bym przyszła. Nie wiedziałam do kogo iść, więc skierowałam się do Davida, Prue i Mandy. Moja przyjaciółka i chłopak razem rozmawiali, a z tego co widziałam blondyna razem z nim świetnie razem się dogadywali, może coś z tego będzie?
- Świetnie wyglądasz! - pochwaliłam Prue.
Prue to rudowłosa dziewczyna o zielonkawych, wiecznie szczęśliwych oczach. Była mojego wzrostu. Jej sukienka była w błękitnym kolorze, dodatki w białym i czerwonym.
- Nie tylko ja - mrugnęła porozumiewawczo.
- Ah, dziękuję, dziękuję, wiem, że wyglądam powalająco - śmiałam się.
- Jesteś najpiękniejsza o wielka pani - grała jak aktorka.
- Idziemy się napić? - zasugerowałam.
Skinęła głową. Podeszłyśmy do kuchni. Chciała mi zrobić drinka, ale ja akurat stronię od alkoholu. Poprosiłam o sok.
Prue odeszła po chwili do Brandona. Siedząc sama delektowałam się smakiem grejpfrutowego napoju. Wtedy podszedł do mnie Oli, ubrany w luźne dżinsy i koszulę. Spojrzał na mnie wymownie. Poszedł w kierunku drzwi. Bez słowa ruszyłam za nim, Cam od razu nas zobaczył i zaczął nas śledzić.
_________________________________
Wena częściowo wróciła, więc coś dla was nabazgrałam, cieszcie się i radujcie. xD
Miłego czytania
Jula ♥

6 komentarzy:

  1. kiedy bd kolejna cz. ? nie moge wytrzymać napięcia *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna część pojawi się w zależności od tego jak będzie z moją weną. Jeżeli nic mi do głowy nie wpadnie to nic nie napisze, bo nie chce was rozczarować. Ale myślę, że tak do końca tego tygodnia na pewno. ;p

      Usuń
  2. Cieszę się, że napisałaś ten rozdział i, oczywiście, że jest opis imprezy *o*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jeeest, a jak mogłoby go nie być? ;pp

      Usuń
    2. Mogłoby go nie być, gdybyś była zołzą, a nie jesteś na szczęście. ~Cassey Pszypadeg

      Usuń
  3. No fajne, fajne. Trzyma w napieciu.

    OdpowiedzUsuń