Zaczarowana Księżycem Cz. 15
Nothing make me happy, Life is terrible, I wanna die!
Loneliness is the worst feeling that you could feel. So you must aprecciate your friends and everyone who is someone more just an ordinary friend.
Enjoy life when you are young!
"Mimo tylu pomyłek i tak będę z tobą!" - Lemon
"Mimo tylu pomyłek i tak będę z tobą!" - Lemon
A skąd ta nienawiść do ludzi? Pomyślisz. Za każdym razem wymyślają paskudne rzeczy na nasz temat. ze wilkołaki to krwiożercze, wredne, czyhające na chwile twej słabości, stworzenia, które tylko zabijają. Nie zawsze tak jest, potrafią być tkliwe, sympatyczne i romantyczne. Wampiry zaś nazywane są krwiopijcami. One niby zabijają ludzi dla krwi. A przecież tego nie robimy. Stwarzamy wytwórnie by ich nie zabijać. Nie wchodzimy im w drogę. Ale widać oni i tak się czepiają! Skończymy ich marny żywot! A Anioły? Anioły są idealne, uważają je za właśnie takie. Tylko w ich przypadku się nie mylą. Chcą się im przypodobać by ich życie po życiu, wysoko nad gwiazdami, było wspaniałe i beztroskie. Można by powiedzieć, że to są chytre, samolubne kanalie, którym zależy tylko na tym by lepiej żyć od innych. Są tak zaślepieni tym, że są wspaniali, że nie zauważają tych innych ras.
Niedługo to się skończy!
♣♣♣
Minęły około dwie godziny od rozmowy z Anielicą.
Siedziałam na krótkim korytarzyku czekając na wezwanie Ondina. Moja kochana Aria umówiła mnie na spotkanie z nim. Lience ma pewne przeczucia co do tego gdzie leżą kamienie. Postanowił poprosić jednego ze wspaniale obdarowanych wampirów, który potrafi zajrzeć do umysłu i by rozpoznał jakieś znaki gdzie jest nasza zguba, a ja je zinterpretuje i znajdę. W tym przedsięwzięciu pomoże mi Oliver. A przy okazji na tym spotkaniu będę mogła uzgodnić z władcą co zrobimy z Cameronem. Już nie mogę się doczekać jego miny jak się dowie, że wszystko już wiem i to ja mam władzę nad jego kruchym losem!
Rozmyślania przerwała mi niska blondynka, która powiedziała melodyjnym głosem:
- Pan czeka - krótkie zdanie, ale jednak te słowa wzbudziły we mnie wspaniałe uczucie.
Skinęłam głową i powoli weszłam przez piękne, ogromne, zdobione wrota. W środku zastałam uśmiechniętego Ondina.
- Jestem bardzo rad z tego, że zrozumiałaś o co chodzi i zechcesz mi pomóc Cassey. A teraz ci przedstawię tego wampira - mrugnął z tajemniczym wyrazem twarzy.
Oczekiwałam jakiejś delikatnej dziewczyny, a tu, zza winkla wyszedł chłopak. Nie powiem, przystojny, uwodzicielsko patrzył na mnie. Jego blond grzywka lekko opadała na czoło. Był wyższy ode mnie o jakieś dwadzieścia centymetrów.
- To jest Christopher Page. To on ma ten ogromny dar, a do tego będzie ci towarzyszył w poszukiwaniach - wyjaśnił.
- Mów mi Chris - powiedział.
- A co z Oliverem? - zignorowałam chłopaka.
- Jeżeli zechcesz on także może pomóc, ale to później. Na razie mam dla niego inne zadanie - wyszczerzył się promiennie.
- No dobrze... - posmutniałam.
Miałam wielką potrzebę pogadać z Olim. Muszę wyjaśnić mu parę spraw i przeprosić, że nie uwierzyłam mu. On ciągle mówił prawdę!
- Poczekajcie chwilę, pójdę po zeszyt i zanotujemy to czego się dowiemy - powiedział i wyszedł.
- Widzę, że nie jesteś z tego zadowolona, no ale cóż, jesteś na mnie skazana - krzywy uśmiech zdobił jego twarz ukazując słodkie dołeczki.
- Zamknij się - syknęłam, nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
- Oj niech panienka się nie denerwuję, złość urodzie szkodzi - mrugnął do mnie.
Jego charakter był identyczny jak Camerona. Tęskniłam za jego arogancją i złośliwymi uwagami. No, ale to on kłamał! Ale może musiał...
- Przypominasz mi kogoś... - zaczęłam.
- Kogo? - zaciekawił się.
- Nie ważne...
- Oj, ważne, zaczęłaś to mów.
- No, bo... Nie nic ci nie powiem, wszystko wygadasz! Zresztą prawie cię nie znam.
- No prawda, ale mi możesz zaufać, rób jak chcesz.
- Na razie nic ze mnie nie wyciśniesz, wszystko nakablujesz i będę miała kłopoty.
- Słusznie, że nic nie powiedziałaś, nie wszystkim trzeba ufać.
Wtedy wszedł Lience. Położył notatnik i zasiadł na wielkim, tapicerowanym fotelu.
- Mam nadzieję, że się polubicie. A teraz Cassey - spojrzał na mnie - nie myśl o niczym, wyrzuć wszystkie myśli i pozwól Christopherowi zajrzeć ci do głowy.
- Czyli on będzie wiedział wtedy wszystko? - zapytałam z nadzieją na przeczącą odpowiedź.
- No tak - powiedział.
- Ja nie chce żeby to wszystko wiedział... - zaczęłam.
- To jest konieczne - ponaglał - Ważniejsze są losy Auglessi czy to, że nie chcesz zdradzić niektórych sekretów?
- No dobrze - zgodziłam się ze złością.
Wyrzuciłam wszystkie myśli z głowy i czekałam aż to się skończy. Poczułam jakbym była szafą, którą ktoś otwiera i zamyka. Przegląda wszelkie szafki i zakamarki mej głowy. Czasem czułam ból, Chris nieostrożnie przeglądał me wspomnienia. Nie jestem pewna czy tak faktycznie się stało, ale chyba upadłam krzycząc z bólu. On dalej oglądał, ale już ostrożniej. Po chwili niewidzialna macka wypełzła z mojej otchłani myśli i zniknęła.
Leżałam na wcześniej niezauważonej sofie. Ondine siedział obok mnie i czekał aż się obudzę, Christopher stał tam gdzie wcześniej.
Podniosłam się powoli. Teraz zauważyłam, że chłopak figlarnie się uśmiecha.
Już wszystko rozumiem i wiem o co chodziło mówiąc, że jestem do kogoś podobny - powiedział w mojej głowie głos Chrisa.
Chłopak podszedł do kanapy.
Weź mnie nie strasz... A w dodatku to nie fair, że możesz tak mi szperać w główie... - odpowiedziałam.
Mogłem w każdej chwili poczytać ci w myślach, ale widzisz? Tego nie zrobiłem - mówił.
No mogłeś, mogłeś - odpowiedziałam i ucięłam rozmowę.
Taki sam jak Cameron!
Skupiłam swój umysł na króciutkim wierszyku. Gdy się skupię na jednej rzeczy i powstanie "mur" myślowy Christopher nie będzie mógł mi czytać w myślach i używać swego daru. Chyba, że coś mnie rozproszy to osłona zniknie.
Tylu chłopców jest na świecie
Wolno kochać mi każdego
Lecz dlaczego moje serce
Wybrało Ciebie jednego
Chciałabym mieć tego jedynego, który zawsze by mnie na duchu podtrzymał...
- No i jak Christopherze? Znalazłeś jakieś znaki? - wyrwał nas z milczenia Ondine.
- W prawie każdym wspomnieniu były pokazane zielone drzwi. Nie wiem czemu one... Możliwe, że to jakiś znak - poinformował nas.
- Cassey, kojarzysz jakieś zielonkawe drzwi? - zapytał mnie Lience.
- Nie... Nie przypominam sobie... Chociaż - zamyśliłam się - jedyne wrota o tym kolorze są w moim liceum. Prowadzą do składzika z miotłami - stwierdziłam.
- Musimy jak najszybciej tam pójść! - zawyrokował władca.
- Chodźmy teraz - zawtórował mu chłopak.
- Ja tam teraz nie mogę iść... W dodatku tam jest Mandy A do tego teraz powinnam mieć lekcję, więc co powiedzą? - martwiłam się.
- Ależ to nawet lepiej! - ucieszył się starszy.
- Czemu? - zdziwiłam się.
- Chyba rozumiem co ma na myśli Ondine - zaczął Chris - pójdziesz na lekcje, my damy ci usprawiedliwienie, a na przerwie pójdziesz do schowka - wyjaśnił.
- Normalnie jakbyś czytał mi w myślach! - zaśmiał się donośnie Lience.
- No dobra... To może już chodźmy. Teraz mam - zerknęłam na zegar naścienny wiszący nad wejściem - przyrodę i będę jeszcze na trzech lekcjach - rzekłam.
- No to nie traćmy czasu - ponaglił chłopak.
Władca napisał na kartce podobnym pismem do mojej matki usprawiedliwienie. wręczył mi je i kazał pobiec jak najszybciej razem z chłopakiem. Który, jak się okazało, podczas nieobecności Olivera będzie mym stróżem. Zostanie on również uczniem mojego liceum.
- Ondine! - krzyknęłam gdy miałam już przejść przez próg - Mieliśmy uzgodnić co z Cameronem.
- Na razie posiedzi w Sali potem jak wrócisz podejmiemy decyzję - uśmiechnął się.
- Ok - tylko tyle powiedziałam zanim Christopher mnie pociągnął.
Pobiegliśmy zabójczym tempem do mojej szkoły. Z wielkim impetem wpadłam do ciepłego wnętrza. Akurat nie było pań woźnych, więc nie robiły mi żadnego wykładu na temat zmieniania butów.
Wtargnęliśmy do klasy przyrodniczej. Wszystkie pary oczu zwróciły się w naszą stronę. Mandy głupawo się uśmiechała zerkając to na mnie to na mojego towarzysza.
♣♣♣
*Cameron*
Nie potrafiłem otworzyć tych drzwi. Ostra rama, choć bardzo wytrzymała nie dawała rady wyważyć drzwi. Siedziałem oparty o nie. Nie przewidziałem tego, że te drzwi są tak odporne. Teraz jedyna nadziej tkwi w Cassey. Mam nadzieję, że nie zrobi nic głupiego. Ja ją kocham. Nie chce jej stracić. jest dla mnie wszystkim odkąd ją poznałem. Choć to krótki okres, gdy poznałem jej życiorys, wiedziałem, że to ona to ta jedyna. Jej zadziorność, niewielkie złośliwości uszczęśliwiają mnie. Przy niej ja mogę spokojnie być sobą, a ona nie musi nic ukrywać. Nie potrafię jej tego powiedzieć wprost. Brunetka chyba też się do tego nie kwapi albo jej na mnie nie zależy. Ale widzę jak na mnie patrzy. W jej oczach widzę wyraźną ulgę, że się z nią spotkałem, jej śmiejące się oczy. Niesforne kosmyki jej włosów, które uroczo opadają na jej drobniutką twarz. Jej szczupła sylwetka, gdy ją przytulam, wtedy czuję, że żyję.
Nie pozwolę jej odejść. Będę walczyć do ostatniej chwili mego życia.
Gwałtownie wstałem. Czułem ja po moim ciele przechodzi ogromna siła. Z impetem uderzyłem drzwi. Z hukiem upadły na podłogę. Szybko wybiegłem i schowałem się we wnęce, w korytarzu. Wtem usłyszałem przyciszoną rozmowę. Nadszedł Ondine. Zamaszyście gestykulując tłumaczył coś pewnej Anielicy. Gdy zobaczył wyłamane wrota stanął jak wryty. Ostrożnie zajrzał do środka. Gdy zobaczył, że mnie nie ma wrócił się tam skąd przyszedł. Dziewczyna za nim.
Wyszedłem z ukrycia i pobiegłem do drzwi gdzie miała przebywać Cassey. Gdy dotarłem na miejsce zauważyłem, że drzwi są otwarte. Zajrzałem do środka.
Wszedłem powoli oglądając każdy kąt. Wciąż miałem nadzieję, że zobaczę tu dziewczynę. Ale dlaczego drzwi były otwarte? Uciekła? nie, to raczej nie możliwe. Choć w nią wierzę, raczej by nie dała rady tego zrobić. Zmienili miejsce jej przebywania? To nie miałoby sensu. Dała się złamać? Nie, na pewno nie!
Odrzuciłem wszystkie złe myśli.
Odwróciłem się w stronę drzwi by wyjść. W nich stała jakaś tajemnicza postać. Nie zdążyłem zobaczyć kto to gdy rzuciła się na mnie.
__________________
Kolejna część. Lekko nudnawa, no ale jest nieprawdaż? Przecież opowiadanie nie może być ciągle "w akcji". Miłego czytania. Kolejną część postaram się dodać w miarę wcześnie. Pochłonęło mnie robienie bransoletek, więc stąd jest moje spóźnienie.
Julka
PS. Dzięki za nominację!
Nie wytrzymam, nie wytrzymam, nie wytrzymam musze wiedzieć co będzie dalej *.*
OdpowiedzUsuńPaputek
Hejo! Więc tak może się rozpiszę... Fajnie(wiem, nie używa się tego słowa) robisz, że na początku dodajesz końcówkę ostatniego rozdziału, bo jak zapomnę, co było w ostatnim, to mi się przypomina mniej więcej. Po drugie podoba mi się Twój styl pisania, piszesz tak, że czyta się to szybko. Po trzecie widać, że piszesz coraz lepiej i że się bardzo starasz, dbasz o bloga, nie robisz tego na odwal się. Po czwarte bardzo podoba mi się akcja, mimo że w tym rozdziale jest jej mało. Już piąte o.O: w tym rozdziale CHYBA nie ma żadnego błędu, co go wyróżnia. Po szóste, czemu nie widzę u Ciebie jeszcze posta z odpowiedziami na nominację D; czekam, czekam i doczekać się nie mogę ;(. Chyba, że postanowiłaś, jak niektóre blogerki, nie odpowiadać na nominacje, to ok. Po siódme kocham imię Cassey, ale mi się już przejadło i sobie znowu zmienię nazwę, chyba na Klara, czy jakoś tak tam wymyślę. Po siódme, czy mi się wydaje, czy Cass kocha się w Cameronie? Wiesz, ja zawsze odgaduję, jak ktoś się w kimś zakocha, zanim ta osoba się dowie o tym, to widać. Po dziewiąte mam nadzieję, że Cam zdąży przemówić Cassey do rozsądku, zanin namiesza. Dobiję do 10, więc coś wymyślę: czy Ty nadal się męczysz z tymuu bransoletkami?! gratuluję wytrwałości... . Wow(pieseł, wow) jedenasty... Niech To Coś nie zrobi nic Cameronowi, ja mu tego zabójstwa i tak nie wybaczyłam, ale niech se żyje biedny chłopaczyna...
OdpowiedzUsuńxD No wybacz mu to zabójstwo, ale ta Anielica chyba by go zabiła w innym wypadku i związek CC nie ma przyszłości. O ile w ogóle on dojdzie do skutku (:O). A co do tego 'coś" zobaczymy czy coś zrobi. Buahahahahaha XD
UsuńCo do nominacji, do jak wpisuje linki blogów, które nominuję wyłącza mi się blogspot... Próbuje to naprawić i dodam jak najszybciej odpowiedź na tą nagrodę. Wszystko mam napisane oprócz właśnie tego... No męczę się dalej męczę. Zrobiłam tą gitarę, taką zygzakowatą falę, robię totem i taką jodełkę. Mam już tyle zamówień na bransoletki... Eh... Nie wyrabiam. ;c
Jakie błędy ;d
Usuń*i związek CC nie miałby
*to jak
Noo cóż, ja uważam, że Cas i Cam to byłaby taka słodka para *o*ale, oczywiście, zrobisz tak, jak uważasz. No i dobra, wybaczam Cameronowi to zabójstwo, niech Ci będzie...a może spróbuj napisać te notkę i linki w jakimś programie, skopiować i wkleić tak, jakbyś wklejała do nowej notki?
UsuńI ja Ci radzę albo skończ z tymi bransoletkami, albo zorientuj się, czy w Twojej okolicy są jakieś psychiatryki. Ty się wykończysz! A słuchałaś 'My Słowianie"? xd co są dzisz o tej piosence, jeśli słuchałaś? U mnie w szkole to hit, zawsze puszczamy to, jak przebieramy się na w-f i z w-f'u xd.
UsuńOj ciii, może nie skończę u psychiatry. xD Co najwyżej u psychologa... Tak słyszałam, jest ok, mnie nie zachwyca, ale to oczywiście kolejny "hit". My nie słuchamy w przebieralni, za mało czasu. XD Od razu z niej wychodzimy. Nie chciałabyś wiedzieć jakie genialne rzeczy tam robimy. Hahaha
Usuńxd no może rzeczywiście nie chciałabym wiedzieć... my zawsze tam tak długo siedziałyśmy, że pani powiedziała, że jak ktoś się nie wyrobi w 5min, to dostanie 1 , smutne...
Usuń