piątek, 6 grudnia 2013

Rose cz. 8

Rose cz. 8


    Usłyszałam „dring-dring” dostałam sms’a od Arona: „Dobranoc ;*”. Uśmiechnęłam się do ekranu, po czym położyłam się na łóżku. Przez długi czas nie mogłam zasnąć. Wstałam z łoża, a następnie wzięłam z półki byle jaką książkę i zaczęłam ją czytać. Historia głównej bohaterki tak mnie wciągnęła, że nim zauważyłam, wybiła godzina 3:30. Gdybym tak czytała lektury- powiedziałam sama do siebie Odłożyłam książkę, potem położyłam się na boku, zmrużyłam oczy. Ale to nic nie dało, wciąż nie mogłam odpłynąć w podróż na jawę. Kiedy już miałam zasnąć dobiegł do mnie szept „Rose, Rose... Chodź tu... Rose...” Natychmiastowo usiadłam na łóżku, wytrzeszczyłam oczy. Nie wiem czy to sen, a może mam jakieś deja vu, albo po prostu to jakieś zwidy, lub ktoś tu jest...-rozmyślałam. Przez całą noc nie zmrużyłam oka. Siedziałam skulona, dopóki nie zrobiło się jasno. Zaspana wstałam z łóżka, wyjęłam z szafy luźną, czarną bluzę z białym napisem „Meow” i do niej jeansowe szorty. Zeszłam na dół zjadłam śniadanie, w postaci kanapki z dżemem i popiłam kakao. Założyłam czarne trampki, wzięłam torbę, telefon, klucze i wyszłam z domu. Przed nim czekał na mnie Aron. Zaspana podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.
-Rose, coś się stało?- zapytał zmartwiony.
-Nie-odpowiedziałam.
   Chłopak westchnął, spojrzał na mnie bardzo poważnym wzrokiem.
-Rose, przede mną nie musisz mieć tajemnic. Jesteśmy razem, zaufaj mi...-powiedział.
-Ja nie mam przed tobą tajemnic...-oznajmiłam.
-To czemu nie chcesz mi powiedzieć o co chodzi? Czemu jesteś smutna?-pytał Aron.
-Możemy już iść do szkoły?-odrzekłam, aby jak najprędzej odbiec od tematu.
-Możemy, ale nie myśl, że ci odpuszczę...-objaśnił chłopak.
            Nie chciałam mówić Aronowi, że wyjeżdżam, gdyż bałam się jak zareaguje. Dopiero co się poznaliśmy, a już musimy się żegnać... Muszę się przygotować do tej rozmowy.- postanowiłam.
Przez całą drogę nie rozmawialiśmy. Milczenie i cisza. Wreszcie dotarliśmy do szkoły. Kiedy otworzyłam drzwi wejściowe ogarnęło mnie uczucie radości i szczęścia. Zobaczyłam Caroline, uśmiechniętą tętniącą życiem, taką jaką ją zapamiętałam. Jednak przyjemne uczucie zniknęło, moja mina stała się obojętna. Dziwna rzecz, która przemknęła mi przez myśl- Caroline i Andy są parą?-pomyślałam się. Na mojej twarzy pojawił się grymas, ale mam Arona, jestem z nim szczęśliwa i się z tego cieszę. Usłyszałam głos.
-Nie cieszysz się moja sis, wróciłam z tego obskurnego szpitala!-z promieniującym uśmiechem zawołała dziewczyna.
-Oczywiście, że się cieszę, bardzo mi ciebie brakowało kochana!-mówiąc to przytuliłam moją przyjaciółkę.
-Mam nadzieję, że nie gniewasz się na mnie za tą sytuację z Lucy...-rzekła Caro.
-Nie głuptasie! Wszyscy popełniają błędy, nikt nie jest idealny-odpowiedziałam.
-Zmądrzałaś jak mnie nie było, hahaha-oznajmiła przyjaciółka.
   Spojrzałam przelotnie na Andy’ego. Ciekawe co miał mi powiedzieć-pomyślałam. Zauważyłam, że zbliża się do mnie. Odruchowo poprawiłam włosy i cierpliwie czekałam, aż zacznie mówić.
-Siema-rzekł obojętnie.
  Chciałam dać mu buziaka na przywitanie, lecz chłopak odsunął się ode mnie, trzymał dystans.
-Hej-zawstydzona powiedziałam.
-Rose posłuchaj, coś między nami się zepsuło. Coraz mniej gadamy, każde ma jakieś inne, ważniejsze sprawy... Daję ci w tej kopercie zaproszenie na moją osiemnastkę. Będzie świetna zabawa, a poza tym pasowanko, za te wszystkie błędy, które popełniłem od przedszkola ,będziesz mogła je wybić na mojej dupie.-opowiadał bez emocji chłopak, wręczając mi kopertę-to na tyle, a teraz z na...mi...koni...ec-z trudem wypowiedział te słowa Andy, widziałam, że się okropnie zasmucił. Zresztą nie on jeden...
-Ale, Andy, dlaczego?! Przyjaźnimy się od przedszkola i teraz chcesz to tak po prostu zakończyć...-ze łzami w oczach próbowałam zmienić zdanie chłopaka. Zależy mi na naszej przyjaźni...
-Przyznaj kiedy się ostatnio widzieliśmy? Przez tydzień nie było cię w szkole, nie wiedziałem co się z tobą dzieje... Tak przyjaźnimy się od przedszkola, znamy się od bardzo długa, ale widzisz nie mogę, po prostu tak dłużej, nie mogę...-rzekł Andy.
-Jeśli tego chcesz niech tak będzie...-z goryczą i głębokim smutkiem orzekłam-czy wszystko musi się pieprzyć?-po tych słowach odeszłam od byłego przyjaciela.
  Zadzwonił dzwonek, prawdopodobnie miałam mieć teraz fizykę, ale nie jestem w stanie uczestniczyć w lekcji. Wzięłam torbę i wyszłam ze szkoły. Słońce przekazywało ciepło i nieźle dawało po oczach. Postanowiłam wybrać się na małą wycieczkę po mieście. Szłam dróżką rozmyślając o wydarzeniach, które mnie spotkały w ostatnim czasie. Nagle rozległ się dźwięk mojej komórki. Wyjęłam telefon. To Aron-powiedziałam sama do siebie, nie będę odbierać, chcę przez chwilę być sama. Maszerowałam przed siebie nie zważając na czas, który szaleńczo upływał. Na niebie pojawiła się większa ilość chmur-ciemnych chmur. U nas w Sydney często występują zagrożenia meteorologiczne. Nie ukrywam, że się przeraziłam tą pogodą. Zawróciłam więc i przyśpieszając kroku szłam w stronę domu. Pioruny przedzierały się przez zachmurzone niebo, grzmoty robiły się coraz to głośniejsze. Drzewa kłaniały się aż do ziemi- to nie oznaczyło nic dobrego. Porywisty wiatr utrudniał mi dojście do mieszkania. Wystraszyłam się, więc zaczęłam biec. Burza nie ułatwiała mi tego zadania. Wreszcie dotarłam do mojego cieplutkiego domku. Kiedy otworzyłam drzwi zobaczyłam stojących przed nimi moich rodziców. I znowu się zaczyna-poirytowana pomyślałam.
___________________________________________________________________________________

Coś tu dla Was nabazgrałam :) Mam nadzieję, że się spodoba. Jak mikołajki? Udane?
Mam do was- czytelników ogromną prośbę. Mianowicie, jest stronka, która potrzebuje kliknięć "Lubię to". Każdy like to uśmiech na twarzy admina :D 
Miłego czytania, buziaki na dobranoc :*
  


4 komentarze:

  1. Boże, jaki ten Andy. To że nie gadali to nie znaczy, że przyjaźń powinien zakończyć. Już go nie lubie. ; d
    Mikołajki, jak mikołajki, dostałam torbę i od mojej przyjaciółki pana renifera. Chyba wiesz kto to. xD Tak, tak to ty. ; p
    Przestało wiać, tak w połowie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie widzieli się już długo, ale to nie dlatego on ma wiele powodów tylko jej tego nie powiedział... Już go nie lubię xD rozwalające nwm dlaczego ale jest xD haha
    A świeci czy nie ; d ??

    OdpowiedzUsuń
  3. Hue,hue, zgadzam sie z Jula, tez juz nie lubie tego Andy'ego >.< xD
    Ale opowiadanie fajne ; >

    OdpowiedzUsuń