Rose, cz. 1
Witajcie, nazywam
się Rose Hilton. Mam szesnaście lat i mieszkam w Sydney. Chodzę do liceum. Jestem
wysoką blondynką o zielonych oczach i smukłej figurze. Uwielbiam fotografować
naturę. Gram w drużynie koszykarskiej. Mam dwójkę starszego rodzeństwa, siostrę
Stacy i brata Jamesa. Moich rodziców często nie ma w domu, wyjeżdżają w
delegacje, lub pracują do późna. Mam wspaniałą przyjaciółkę, której wszystko
można powiedzieć, ma na imię Caroline. Brunetka o ślicznych niebieskich, jak
toń oceanu oczach. Chłopak o imieniu Andy to mój przyjaciel, na którym można
polegać i który cię nigdy nie zawiedzie. To szatyn o brązowych oczach.
***
Obudził mnie budzik,
zerknęłam na niego, widniały na nim jakieś rozmazane cyferki - 8:24. Dziś
miałam do szkoły na ósmą. Zerwałam się z łóżka, wyjęłam z szafy miętowe szorty
i szarą luźną bluzę. Pędem pobiegłam do łazienki odbyć poranną toaletę.
Wrzuciłam do plecaka parę książek. Zeszłam na dół i zjadłam płatki na mleku.
Założyłam trampki i wyszłam z domu.
W końcu zdyszana
dotarłam do szkoły. Pierwszą miałam matematykę.
-Rose, czemu znowu się spóźniłaś ?-powiedziała pani Harrcikle.
-Przepraszam proszę
pani, ktoś przestawił mi zegarek …-odpowiedziałam.
-Daruj sobie te wymówki, siadaj do ławki!-krzyknęła
nauczycielka.
-Dobrze…-odrzekłam
Wszyscy zaczęli się na mnie gapić, a szczególnie Lucy. Zachowuje
się jakby była pempkiem świata, zawsze musi być w centrum zainteresowania.
Dlatego ma tylko jedną „przyjaciółkę’’- Scotell. Nienawidzi mnie, kiedyś
wylałam na nią sok, od tamtej pory zawsze na mnie kruczo patrzy.Wreszcie
zadzwonił dzwonek. Wszyscy wyszli na przerwę.
-Hej Caroline!-krzyknęłam i pomachałam przyjaciółce.
-Cześć ….-odpowiedziała.
-Co cię gryzie ?-spytałam z zaciekawieniem.
-Wszystko jest ok- ze smutkiem powiedziała Caroline.
-Taaa, chyba za dobrze cię znam żebym w to uwierzyła…
Pamiętaj, mi możesz wszystko powiedzieć.-objaśniłam.
-Uhh no ok… Jutro są zawody w kosza no nie ?- zapytała.
-No tak, ale do rzeczy – odpowiedziałam zniecierpliwiona.
-Nie jadę-rzekła
-Jak to ?! Bez ciebie nie damy rady, dlaczego?- zawiedziona spytałam.
-Nie mogę i tyle!-burknęła przyjaciółka, po czym odeszła.
-Caroline czekaj!-krzyknęłam i zaczęłam biec, lecz dziewczyna
zniknęła.
Oto i jest pierwsza część mojego opowiadania, mam nadzieję, że Wam się spodoba. Przyjmę każde rady i na pewno je wykorzystam. Pozdrawiam.
Dla mnie jest spoko i nie potrzebujesz żadnych rad bo bardzo dobrze sobie radzisz ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję
OdpowiedzUsuńNastępne części bedą ciekawsze, przynajmniej ja tak myślę ....
OdpowiedzUsuńjuż mi się podoba, zabieram się za czytanie następnej części ;)
OdpowiedzUsuń