Zaczarowana Księżycem Cz. 10
Oliver spojrzał na mnie. Chyba doskonale od początku wiedział o co w tym wszystkim chodzi... Ciekawa jestem co wie i w ogóle kim jest?Po chwili Tom oznajmił nam, że się śpieszy i musi już iść. Jak powiedział, tak zrobił. Korzystając z tego, że byłam sama z Olim postanowiłam z nim szczerze pogadać o tym czy on cokolwiek wie.
- Oliver? - zaczęłam.
- Tak? - zapytał.
- No bo... Nie wiem jak to zacząć... - myślałam jak to powiedzieć.
- Chyba się domyślam o co chodzi - mrugnął do mnie porozumiewawczo.
- Myślimy o tym samym? - spytałam z uśmiechem.
- Zależy... To może ja zacznę. Pewnie dziwisz się, że wtedy tak zareagowałem - przerwał.
- No nie do końca, Cam cię trochę wkurzył, było to widać - odparłam.
- Bardziej mi chodzi o to, że tak szybko biegłem, jestem trochę silniejszy niż myślałaś... No i tak szybko pojawiłem się obok ciebie jak stało się to - wytłumaczył.
- No powiem ci, że bardzo nad tym myślałam - przyznałam.
- No to może czas odkryć wszystkie karty - pokazał białe zęby.
- No to słucham - spojrzałam na niego wymownie.
- Więc ja... Nie jestem tym kim się wydawałem - zaczął - Nie jestem człowiekiem, jestem...
- Jesteś wilkołakiem! - stwierdziłam podnosząc talerz z szafki.
- Nie, nie... - zaoponował - nie musisz się tak denerwować ani mnie bić - zaśmiał się.
- To kim? - poruszyłam się niespokojnie.
- Jestem wampirem - wydusił z siebie.
Nie miałam bladego pojęcia co mam powiedzieć. On też? W jaki sposób? Rodzony? Ugryziony? Czy może taki jak ja? Chciałam się go oto zapytać, ale nie wiedziałam jak zacząć.
- I wiem, że ty też nie jesteś człowiekiem - ściszył głos.
- To kim jestem? - zastanawiałam się co jeszcze się dowiem.
- Na razie pół wampirem, pół człowiekiem, nie zostałaś urodzona ani stworzona przez ugryzienie. jesteś Wybraną, która ma uratować bramę do Auglessi - wypowiedział jednym tchem.
- No prawda... Skąd wiesz? Ty jesteś rodzony? Ugryziony? Opowiedz mi - zalałam go lawiną pytań.
- Jestem wampirem ugryzionym... Stało się to jakieś parę miesięcy temu. A to wiem, bo jestem wysłannikiem i muszę wszystko wiedzieć - urwał.
- Jesteś wysłannikiem władcy Auglessi, Carlosa Le Carrie - dokończyłam.
- Carlos? Ten niedołężny królewicz? - zakpił.
- Jak tak możesz mówić! On pomaga Auglessi - ukazałam obrażoną minkę.
- Ja jestem od innego władcy, Odina Lience, Carlos tylko udaje i chce żebyś zrobiła coś czego możesz żałować. Wszystko jest ustawione, oni są wampirami, ale chcą zaszkodzić naszemu światu. Kamienie trzeba ułożyć w odpowiedniej kolejności na bramie. Trzeba to zrobić według starożytnej zasady, wiersza naszych przodków, Asinów, tak się nazywa to zgrupowanie. On zaś chce to ułożyć według swego wzoru. Nie wiem po co i jakiego wzoru. Ale się dowiem! Takie jest moje zadanie, a także mam ciebie pilnować by Cameron nie ubiegł nas i nie kazał ci razem z Carlosem zrobić czegoś złego - skończył.
- Super! Kolejna niańka... A tak w ogóle to czemu mi to mówisz i dlaczego niby mam ci wierzyć? - zapytałam zdziwiona.
- Wiedziałam, że będziesz miała wątpliwości, więc jutro w nocy zamiast twoich zaczynających się nocnych zajęć w Akademii Le Carriego pojedziesz ze mną do Odina - zawyrokował.
- A skąd wiesz, że pojadę? Nie wierzę ci! - wykrzyknęłam.
- Jak pojedziesz to się przekonasz... Zresztą jak myślisz czemu dziś nie było Camerona? Ja tam myślę, że pojechał do Carlosa by powiedzieć, że ja się wtrąciłem, wtedy u niego w domu. Jestem tego pewien - rzekł pewny siebie.
- Mów co chcesz. Może... Musiał coś zrobić... No... - nie wiedziałam co powiedzieć, może rzeczywiście tak jest.
- Widzisz? Sama nie wiesz co powiedzieć. Kochaniutka, ja już muszę iść, trzymaj się i przemyśl to. Wiedz, że to on kłamie. O prawdziwości tych słów dowiesz się jutro w nocy, jak wyjdziesz ze szpitala - wyszczerzył się i dał mi buziaka w policzek.
Zostawił mnie samą z mnóstwem rzeczy do przemyślenia. Podniosłam szklankę z wodą i napiłam się trochę przezroczystej cieczy. Trochę zaschło mi w gardle od tej rozmowy.
Wtedy nieoczekiwanie wbiegł do pokoju Cam. Usiadł obok mnie na łóżku szpitalnym. Co on tu robił?
- Cameron, ja do ciebie dzwonie, nie wiem co się dzieje, martwię się, a ty? Nic, kompletnie nic nie mówisz! - krzyczałam zła.
- Cassey, wszystko ci wyjaśnię! Nie wiesz w to co powiedział ten idiota! On kłamie, chce żebyś go posłuchała, on współpracuje z wilkołakami! A ten co cię napadł to jeden z wysłanników Odina dawnego króla, który został zniesiony za oszustwa! Stwierdził teraz, że się nie uda przemocą to kazał Oliverowi przekonać cię byś zrobiła to co każe Odine poprzez zaprzyjaźnienie się z tobą. - mówił emocjonując się.
- Ty znowu czytałeś w myślach? Przez przypadek? - zapytałam ironicznie.
- Mówiłem, że robię to w razie konieczności - próbował się uśmiechnąć.
- I tak pojadę z nim jutro w nocy. Zobaczę co knuje, jeżeli to kłamstwo - zdecydowałam.
- Nie! Jeżeli już masz jechać to pozwól mi za wami jechać! A co jeżeli coś ci zrobią? - rzekł troskliwie ze smutkiem w głosie.
Patrzył na mnie z ogromnym smutkiem, żalem i ogromnym zdenerwowaniem. Wiem, że pojadę, to na sto procent! Ale czy zgodzić się na śledzenie?
- No dobra... - rzekłam zrezygnowana.
- Pomimo jego gierek jeszcze trzeźwo myślisz - wyszczerzył się w złośliwym uśmieszku.
- A ty pomimo tej sytuacji i tak żartujesz, a tak w ogóle gdzie ty byłeś? - zerknęłam na niego przelotnie.
- Pamiętasz jak Carlos mówił, że ma dla mnie misje? - zaczął ujawniać rąbek tajemnicy.
- Tak, tak pamiętam to - stwierdziłam.
- To miałem zadanie do wykonania - wyjawił.
- A powiesz swojej kochanej Cassey co to za zadanko? - zrobiłam słodką minkę.
- No dobrze, dla ciebie wszystko brzydalu - uśmiechnął się pokazując śliczne dołeczki - musiałem sprawdzić co knuje Odine - rzekł.
- I co knuje? - przysunęłam się do niego.
- Tajemnica, na razie nie mogę nic więcej zdradzić - rozłożył ręce w obronnym geście - proszę, nie bij mnie!
- Ja cię już zabije! - sarkastycznie krzyknęłam wybuchając śmiechem.
- No nic nie powiem - powiedział.
- A za całuska? - pokazałam ząbki.
- Oooo, a co to za zmiana, od kiedy chcesz mnie całować? - zaczął się ze mną droczyć.
- A, żeby wiedzieć wszystko zrobię - przytuliłam go.
- Niezła propozycja, ale niestety nic nie zdradzę, a teraz lecę, bo czeka na mnie wytwórnia pysznej krwi - oblizał wargi.
- Fuuuuuuu - uderzyłam go w ramie - do kogo ja się przytulam! - krzyknęłam.
- Kiedyś będziesz ją uwielbiać - mrugnął do mnie okiem po czym wyszedł.
Ta sytuacja coraz bardziej mnie zaskakuje. Mandy w szpitalu, napad, Oli wampirem, Carlos, Odine, no i komu teraz wierzyć? Cam czy Oli? To się nazywa bardzo trudna decyzja!
Postanowiłam przespać resztę mojego pobytu w szpitalu. Jak powiedziałam, tak zrobiłam. Poznałam w stołówce pewną dziewczynę, która chorowała na raka. Mimo tego, że może niedługo umrzeć jest najbardziej pozytywnie nastawioną dziewczyną jaką znam! Nawet Mandy taka nie jest! nazywała się Angela. Miała ognisto czerwone włosy. Jest szczupła, niezbyt wysoka. Dochodziła mi do ramienia, a ja mam niecały metr 176. Bardzo polubiłam tą słodką wariatkę!
______________________________________
No i mamy dziesiątkę! Jak wrażenia?
I proszę was jeśli znacie kogoś kto lubi czytać opowiadania polećcie tego bloga takiej osóbce. Mam nadziej, że przypadnie do gustu także innym to opowiadanko.
Dziękuję za poświęconą mi uwagę ;p
Julkaa ♥♥♥
Pisz kolejną część bo zaraz zwariuje *.*
OdpowiedzUsuńTo baaardzo dobrze buahahahha i nie NIGDY nie zaciągniesz mnie do nory!
Usuńzałożymy sie ? xD
OdpowiedzUsuńzapraszam do obejrzenia oceny o blogu na http://ocenialniabloguw.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńChyba jest mała pomyłka, bo moje opowiadanie to jest właśnie to, czyli Zaczarowana Księżycem, Rose to mojej przyjaciółki ;d
UsuńBardzo dziękuję ;)
UsuńZapraszam cię serdecznie do ocenialnii http://magiczne-oceny.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCzy chodzi ci o Zaczarowana Księżycem? Bo nigdzie nie widzę opowiadania Księżycowa Magia. Proszę o odpowiedz na http://magiczne-oceny.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam.
Wybacz za błąd. Chodziło o Zaczarowana Księżycem ;p
UsuńI wreszcie, po wielu trudach, udało mi się skomentować ten jakże zacny rozdział. Zachwycił mnie swoją wyborną fabułą, jak i brakiem błędów ortograficznych. Znalazwszy parę błędów interpunkcyjnych, postanowiłam ich nie wymieniać, gdyż nie potrafiłabym uzasadnić, z jakiegoż to powodu stawia się przecinek tu, a nie tam. Obietnicy swej dalej mam zamiar dotrzymywać i, co się z tym wiąże, komentować każdy rozdział, wyłaniający się spod Twej jakże zacnej ręki.Miałam możność skomentować go dopiero w tejże chwili, a nie wcześniej, gdyż :
OdpowiedzUsuń22.11-ujrzałam tenże rozdział, gdy kończyłam grę na tel. i byłam tak senna, że już nie byłam w stanie go skomentować.
23.11- wi-fi, a co za tym idzie-internet, szwankowało, nie miałam jak go skomentować.
24.11-25.11-moja mamcia kochana stwierdziwszy, że za dużo czasu spędzam na telu, zabrała mi go i oddała dziś, gdy się zmierzchało.
Oto mój poemat przewspaniały. Kończę już, dodawszy, iż zostałam szlachcianką/szlachcicką, jak bądź, what ever. Sayonara bitches, see ya, dobranoc, karaluchy pod poduchy, słodkich snów itd., itp. what ever, mam nadzieję, iż tym razem będę sposobna nie dodawać 1000000 komentarzy po tymże zacnym postem
Dziękuję za płynące z twej dłoni ciepłe słowa c; Dziękuję także za to, że dotarłaś do dziesiątej części tej amatorskiej powieści, miło mi, że mogę komuś sprawić przyjemność. I nie musisz się tłumaczyć czemu nie skomentowałaś, ja wszystko rozumiem, sama tak często mam i nie mogę czasem dodać kolejnej części lub nie mam weny tak jak właśnie teraz ;xx
UsuńPozdrowionka
Julka
Och, dziękuje jakże wielce można pani za zrozumienie w tejże jakże istotnej kwestii. Nie chciałam wyjść na takąż osobę, która powieda, iż coś zrobi, jednakże obietnicy nie zamiaruje dotrzymać, z tegoż także powodu napisałam powyższy poemat. Składam jednocześnie przysięgę, iż nigdy nie będę czyniła Ci, o zacna pani, tych jakże dziwnych komentarzy, pisanych w stylu szlacheckim, gdyż za długo muszę się starać, aby efekt był w tymże stylu. Jestem także świadoma, iż czytanie takichże wypowiedzi nie może być ani najmilsze, ani najszybsze. Chcąc się pochwalić tymże zaszczytnym tytułem, jakim jest szlachcianka/szlachcicka(jeszcze nie wiem jak), napisałam powyższy komentarz, któregóż napisanie zajęło mi tyle czasu, że mamcia znowuż czuła się zobowiązana do odegnania mnie od telekomunikacyjnego, jakże dziwnego urządzenia, co wiązało się z odebraniem mi go na calutki dzień. Życzę weny, gdyż wiem, iż jest ona jakże wielce potrzebna, szczególnie, gdy należy napisać wypracowanie z języka polskiego. Czekam na kolejne rozdziały, które ukażą się na tymże blogu spod Twej zacnej kończyny(nie, nie spod nogi).(nie popedzam, oczywiście) Śląc pozdrowienia, idę z tegoż zacnego, a jakże, bloga.~Cassey(pszypadeg?Nie sondze)
UsuńO kuźwa, ile to miejsca zajęło :x
UsuńA nic się nie stało, ja często się tak rozpisuję jak jakieś opowiadanie mi się spodoba i chce wyrazić swą jakże ważną (xD) opinią.
UsuńJestem szlachcianką (czy jak to tam)? OOooooo xD
xd
UsuńChciałabym Cię serdecznie zaprosić na kolejny kawałeczek historii April, który został ujawniony w piątym z kolei rozdziale. Mam nadzieję, że pozostawisz pod nim kilka słów opinii :)
OdpowiedzUsuńhttp://story-of-secrets.blogspot.com/
Spk :)
OdpowiedzUsuń