Rose cz. 5
Obudziłam
się, z bólem głowy i chrypą przez, którą nic nie mogłam powiedzieć. Napisałam
sms’a do mamy, że nie idę do szkoły, bo się źle czuję. Zjadłam śniadanie i
wypiłam gorącą herbatę, trochę mi przeszło. Poszłam na górę, położyłam się i
ucięłam sobie „krótką” drzemkę. Wybudził mnie dzwonek do drzwi zaspana, powoli
zeszłam na dół i wyjrzałam przez wizjer. Przed moim domem stał Andy. Pobiegłam
do łazienki założyłam szlafrok i otworzyłam drzwi.
-Czego chcesz ?- zapytałam obojętnym głosem.
-Oj no nie fochaj się, przecież chyba jesteś już duża i
umiesz sobie radzić sama, a mi wypadło coś bardzo ważnego- tłumaczył się
chłopak.
-Skoro to takie ważne to może byś mi powiedział ?-spytałam
rzucając podejrzane spojrzenie.
-Nie można mieć swoich spraw ?-odpowiedział pytaniem na
pytanie.
-Przyjaciele mówią sobie o wszystkim, przynajmniej tak
myślałam...-rzekłam.
-Ja nie mogę! Są sprawy, które lepiej jest zachować dla
siebie, czy tak trudno to pojąć?!-zdenerwowany krzyczał.
-Aha, czyli mi nie ufasz, świetnie, to po co tu przylazłeś,
hę?-spokojnie spytałam.
-Nie, ja ci bardzo ufam... Ale nie mogę tego powiedzieć,
zrozum... Jak się czujesz?- zapytał troskliwie chłopak.
-Yhym, dobrze... –odpowiedziałam obojętnie.
Nastała
chwila ciszy. Andy w ogóle się nie odzywał, a ja wlepiałam w niego swoje
zielone oczy, żeby coś z niego wykrztusić...
-Twardy jesteś...-rzekłam.
-Wiem, a ty masz przerażające spojrzenie, ale nie, nie, nie,
nie nic nie powiem...- odrzekł chłopak.
-Taaaaaak-powiedziałam ironicznie, dalej przeszywając go
spojrzeniem...
Po
chwili zamknęłam drzwi i patrzyłam jak Andy odchodzi. To była trochę dziwna
sytuacja, weszłam na pierwszy schodek i znowu zadzwonił dzwonek. Otworzyłam
szeroko wrota i ujrzałam Arona.
-Siema, mogę wejść?-zapytał chłopak.
-Tak, jasne wchodź...-odpowiedziałam zaskoczona wizytą
kolegi.
-Nie było cię w szkole... Jesteś chora ?-spytał troskliwie
Aron.
-Źle się czuje, ale pewnie zaraz mi przejdzie... Jeszcze raz
dziękuję za wczoraj... Skąd pochodzisz?- zapytałam z ciekawością.
-Mówiłem już, nie ma sprawy... Przyleciałem z Londynu
przeprowadziłem się tu ostatnio... Mieszkam obok, więc jesteśmy
sąsiadami.-rzekł.
-To mam sąsiada bohatera.-uśmiechnęłam się lekko.-Sam
mieszkasz?-zadałam pytanie.
-Taaa... Tak, nie mam rodzeństwa...- odpowiedział chłopak.-A
ty? Też sama ?
-Rozumiem, nie, ja mam dwójkę rodzeństwa, a rodzice często
pracują, dlatego nie ma ich zbyt często w domu. A twoi rodzice ?-zapytałam.
Chłopak spuścił głowę, zasmucił się.
-Przepraszam, ja nie wiedziałam... Naprawdę bardzo
przepraszam...-odpowiedziałam ze współczuciem.
-Nie no spoko... Wiesz co ja już będę szedł. Jak coś to
dzwoń, jestem pod telefonem.-rzekł chłopak, po czym położył na stoliku kartkę
ze swoim numerem i poszedł.
-Pa-rzucił na odchodne.
-Pa pa-odrzekłam.
Zamknęłam drzwi za
chłopakiem, potem weszłam do salonu i położyłam się na kanapie. Wzięłam
telefon, słuchawki i włączyłam muzykę. Rozmyślałam o wielu sprwach, o Caroline,
Andy’m, no i o Aronie... W pewnym momencie zadzwonił telefon stacjonarny.
Zdjęłam słuchawki i poszłam w kierunku pokoju, w którym dzwonił. Numer się nie
wyświetlał, a to oznaczało, że dzwoni ktoś kogo nie ma w spisie numerów.
-Halo-odbierając telefon rzekłam.
-Rose? Czy to ty?-odezwał się tajemniczy, zachrypnięty głos.
-Tak, a kto mówi?- spytałam zestresowana.
-Mówi twoja sąsiadka, P. Rocket, posłuchaj mam bardzo ważną
sprawę i muszę wyjść, a dziś moja córka przywiozła swojego syna i czy mogłabyś
się nim zająć? To strasznie ważne
spotkanie, proszę..- prosiła kobieta.
Szczerze, nie chciałam zajmować się tym dzieckiem, ale Pani
Rocket to bardzo miła starsza pani. Kiedy byłam mała, rodzice pracowali, a Stacy i James chodzili
do szkoły. Jedynym rozwiązaniem była P. Rocket.
-Oczywiście, że się zajmę pani wnuczkiem. Pasuje pani za pół
godziny ?- zapytałam.
-Dobrze, to ja za pół godziny będę z wnuczkiem... Dziękuję
ci Rose- odpowiedziała kobieta.
-Ależ proszę, czego się nie robi dla sąsiadów.
Do widzenia.-powiedziałam.
-Do widzenia-odparła kobieta.
Poszłam
na górę, wzięłam ubrania i ruszyłam w stronę łazienki, by się umyć. Potem
zeszłam na dół zrobiłam sobie kawę. Zabrałam kubek i ruszyłam w kierunku
salonu. Usiadłam na bujanym fotelu i delektowałam się smakiem gorącego napoju.
Czekałam i czekałam, minęła godzina, a sąsiadka dalej nie przychodziła. W końcu
zaczęłam się trochę bać i postanowiłam sama pójść do starszej pani. Kiedy już
dotarłam do domu sąsiadki dzwoniłam dzwonkiem, lecz nikt nie otwierał...
Przeraziłam się, zajżałam przez okno od kuchni i zobaczyłam leżącą na podłodze
kobietę. Szybko wyjęłam telefon i zadzwoniłam na policję, a potem na pogotowie.
Nie wiedziałam co robić... Poszłam w stronę okna od salonu, wywaliłam je
wleciałam pędem do kuchni i zaczęłam budzić Panią Rocket. Ta nie reagowała...
Chwilę potem przypomniało mi się o dziecku. Przeszukałam cały jej dom, lecz
wnuczka sąsiadki nie było. Usłyszłam silnik samochodu. Wybiegłam na zewnątrz i
starałam się wszystko wytłumaczyć policjantom. Oni wyważyli drzwi i weszli do
środka. Kilka ratowników podeszło do mojej sąsiadki. Jeden z nich odwrócił się
i kiwnął głową w lewo i w prawo. Z moich oczu poleciały łzy. Wyprowadzono mnie z
budynku.
-Proszę Pani, czy ktoś jeszcze był w domu Pani
sąsiadki?-zapytał funkcjonariusz.
-Tak proszę Pana, kiedy byłam w domu zadzwoniła do mnie Pani
Rocket. Mówiła, że jej córka przywiozła dzisiaj do niej wnuczka, miałam się nim
zająć, ale sąsiadka nie przychodziła. Przeraziłam się i poszłam do domu Pani
Rocket. Wtedy zobaczyłam ją leżącą na podłodze. Wywaliłam okno i weszłam do
środka. Potem państwo przyjechali.- z płaczem, ale spokojnie tłumaczyłam.
-Dobrze, czyli w tym domu było jeszcze dziecko, wiesz w jakim
wieku było ?-zadał pytanie policjant.
-Nie-odpowiedziałam.
-Rozumiem i tak bardzo nam pomogłaś, teraz idź do
domu.-oznajmił funkcjonariusz.
Zrobiłam tak jak policjant mi kazał. Kiedy tylko weszłam do
mieszkania wzięłam telefon i zadzwoniłam do Arona.
-Tak?-zapytał chłopak.
-Aron? Wpadniesz do mnie, muszę ci coś powiedzieć.-powiedziałam
przymulonym głosem.
-Coś się stało? Już idę. –odpowiedział chłopak.
Czekałam na Arona przy drzwiach, otworzyłam je i wpuściłam
go do środka.
-Witaj, co się stało w tamtym domu ?-przywitał się ze mną
dając mi buziaka w policzek, potem spytał.
-Hej... Moja sąsiadka nie żyje... Bardzo ją
lubiłam...-odpowiedziałam zarumieniona, po czym skuliłam się.
-To przykre...-chłopak również się zasmucił. Wyglądał jakby
przeżywał to wszystko razem ze mną. Po chwili podniósł głowę i przytulił mnie
mocno. Dziwnie się poczułam, serce zaczęło mi coraz szybciej bić. Zarumieniłam
się.
-Aron dziękuję...-szepnęłam.
-Nie ma za co...-odrzekł chłopak.
-Właśnie jest...-powiedziałam.
-Rose, mówił ci ktoś, że masz śliczne paczadła?-zapytał z
uśmiechem chłopak-Trochę przerażające.
-Nie, jesteś pierwszy, ale muszę ci przyznać, że twoje też
są ładne...-lekko się uśmiechnęłam.
-Dziękuje-odpowiedział chłopak.-Muszę już iść, do
jutra,Rose...
-Bardzo ci dziękuję, że mnie wspierasz i, że jesteś przy
mnie...powiedziałam-Pa.
Chłopak wyszedł, zrobiło się trochę ciemno, więc poleciałam
na górę się umyć i położyłam się z laptopem. Nagle zadzwonił telefon. Na
telefonie pokazał się numer Jamesa.
-Tak?-powiedziałam do brata.
-Rose? Nic ci nie jest? Już do ciebie jadę.-mówił chłopak.
-Nie James, nic mi nie jest. Dobra, czekam.-odpowiedziałam.
-To do zobaczenia-rzekł chłopak. Po czym się rozłączył.
Jest i część piąta, ciekawe czy się Wam spodoba... Jest dłuższa niż inne.
Mam do Was pytanie... Czy ktoś w ogóle czyta to opowiadanie?
Bo odnoszę wrażenie, że nikt ... Jeżeli to ma tak wyglądać to zawieszę opowiadanie i tyle.
Proszę o komentarze.
Mam do Was pytanie... Czy ktoś w ogóle czyta to opowiadanie?
Bo odnoszę wrażenie, że nikt ... Jeżeli to ma tak wyglądać to zawieszę opowiadanie i tyle.
Proszę o komentarze.
Nie zawieszaj opowiadań bo sie załamie ; (
OdpowiedzUsuńPaputek
Jeżeli więcej osób będzie czytać to nie zawieszę...
OdpowiedzUsuńEii no mi sie bardzo podoba ; )
OdpowiedzUsuńPisz dalej bo sie zaciekawilem ; )
Pozdrawiaam ;3
Milord Mikunio :*
Hahaha świetna nazwa ;3 Dzięki i mam nadzieję, że nie będę musiała zawieszać... Wzajemnie :*
OdpowiedzUsuńSterroryzowana dziewczynka widzę, nie skomentowała ;c
OdpowiedzUsuńNom foch xD
OdpowiedzUsuń