wtorek, 12 listopada 2013

Rose cz. 5

Rose cz. 5

            Obudziłam się, z bólem głowy i chrypą przez, którą nic nie mogłam powiedzieć. Napisałam sms’a do mamy, że nie idę do szkoły, bo się źle czuję. Zjadłam śniadanie i wypiłam gorącą herbatę, trochę mi przeszło. Poszłam na górę, położyłam się i ucięłam sobie „krótką” drzemkę. Wybudził mnie dzwonek do drzwi zaspana, powoli zeszłam na dół i wyjrzałam przez wizjer. Przed moim domem stał Andy. Pobiegłam do łazienki założyłam szlafrok i otworzyłam drzwi.
-Czego chcesz ?- zapytałam obojętnym głosem.
-Oj no nie fochaj się, przecież chyba jesteś już duża i umiesz sobie radzić sama, a mi wypadło coś bardzo ważnego- tłumaczył się chłopak.
-Skoro to takie ważne to może byś mi powiedział ?-spytałam rzucając podejrzane spojrzenie.
-Nie można mieć swoich spraw ?-odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Przyjaciele mówią sobie o wszystkim, przynajmniej tak myślałam...-rzekłam.
-Ja nie mogę! Są sprawy, które lepiej jest zachować dla siebie, czy tak trudno to pojąć?!-zdenerwowany krzyczał.
-Aha, czyli mi nie ufasz, świetnie, to po co tu przylazłeś, hę?-spokojnie spytałam.
-Nie, ja ci bardzo ufam... Ale nie mogę tego powiedzieć, zrozum... Jak się czujesz?- zapytał troskliwie chłopak.
-Yhym, dobrze... –odpowiedziałam obojętnie.
             Nastała chwila ciszy. Andy w ogóle się nie odzywał, a ja wlepiałam w niego swoje zielone oczy, żeby coś z niego wykrztusić...
-Twardy jesteś...-rzekłam.
-Wiem, a ty masz przerażające spojrzenie, ale nie, nie, nie, nie nic nie powiem...- odrzekł chłopak.
-Taaaaaak-powiedziałam ironicznie, dalej przeszywając go spojrzeniem...
              Po chwili zamknęłam drzwi i patrzyłam jak Andy odchodzi. To była trochę dziwna sytuacja, weszłam na pierwszy schodek i znowu zadzwonił dzwonek. Otworzyłam szeroko wrota i ujrzałam Arona.
-Siema, mogę wejść?-zapytał chłopak.
-Tak, jasne wchodź...-odpowiedziałam zaskoczona wizytą kolegi.
-Nie było cię w szkole... Jesteś chora ?-spytał troskliwie Aron.
-Źle się czuje, ale pewnie zaraz mi przejdzie... Jeszcze raz dziękuję za wczoraj... Skąd pochodzisz?- zapytałam z ciekawością.
-Mówiłem już, nie ma sprawy... Przyleciałem z Londynu przeprowadziłem się tu ostatnio... Mieszkam obok, więc jesteśmy sąsiadami.-rzekł.
-To mam sąsiada bohatera.-uśmiechnęłam się lekko.-Sam mieszkasz?-zadałam pytanie.
-Taaa... Tak, nie mam rodzeństwa...- odpowiedział chłopak.-A ty? Też sama ?
-Rozumiem, nie, ja mam dwójkę rodzeństwa, a rodzice często pracują, dlatego nie ma ich zbyt często w domu. A twoi rodzice ?-zapytałam.
Chłopak spuścił głowę, zasmucił się.
-Przepraszam, ja nie wiedziałam... Naprawdę bardzo przepraszam...-odpowiedziałam ze współczuciem.
-Nie no spoko... Wiesz co ja już będę szedł. Jak coś to dzwoń, jestem pod telefonem.-rzekł chłopak, po czym położył na stoliku kartkę ze swoim numerem i poszedł.
-Pa-rzucił na odchodne.
-Pa pa-odrzekłam.
    Zamknęłam drzwi za chłopakiem, potem weszłam do salonu i położyłam się na kanapie. Wzięłam telefon, słuchawki i włączyłam muzykę. Rozmyślałam o wielu sprwach, o Caroline, Andy’m, no i o Aronie... W pewnym momencie zadzwonił telefon stacjonarny. Zdjęłam słuchawki i poszłam w kierunku pokoju, w którym dzwonił. Numer się nie wyświetlał, a to oznaczało, że dzwoni ktoś kogo nie ma w spisie numerów.
-Halo-odbierając telefon rzekłam.
-Rose? Czy to ty?-odezwał się tajemniczy, zachrypnięty głos.
-Tak, a kto mówi?- spytałam zestresowana.
-Mówi twoja sąsiadka, P. Rocket, posłuchaj mam bardzo ważną sprawę i muszę wyjść, a dziś moja córka przywiozła swojego syna i czy mogłabyś się nim zająć?  To strasznie ważne spotkanie, proszę..- prosiła kobieta.
Szczerze, nie chciałam zajmować się tym dzieckiem, ale Pani Rocket to bardzo miła starsza pani. Kiedy byłam mała,  rodzice pracowali, a Stacy i James chodzili do szkoły. Jedynym rozwiązaniem była P. Rocket.
-Oczywiście, że się zajmę pani wnuczkiem. Pasuje pani za pół godziny ?- zapytałam.
-Dobrze, to ja za pół godziny będę z wnuczkiem... Dziękuję ci Rose- odpowiedziała kobieta.
-Ależ proszę, czego się nie robi dla sąsiadów. Do widzenia.-powiedziałam.
-Do widzenia-odparła kobieta.
             Poszłam na górę, wzięłam ubrania i ruszyłam w stronę łazienki, by się umyć. Potem zeszłam na dół zrobiłam sobie kawę. Zabrałam kubek i ruszyłam w kierunku salonu. Usiadłam na bujanym fotelu i delektowałam się smakiem gorącego napoju. Czekałam i czekałam, minęła godzina, a sąsiadka dalej nie przychodziła. W końcu zaczęłam się trochę bać i postanowiłam sama pójść do starszej pani. Kiedy już dotarłam do domu sąsiadki dzwoniłam dzwonkiem, lecz nikt nie otwierał... Przeraziłam się, zajżałam przez okno od kuchni i zobaczyłam leżącą na podłodze kobietę. Szybko wyjęłam telefon i zadzwoniłam na policję, a potem na pogotowie. Nie wiedziałam co robić... Poszłam w stronę okna od salonu, wywaliłam je wleciałam pędem do kuchni i zaczęłam budzić Panią Rocket. Ta nie reagowała... Chwilę potem przypomniało mi się o dziecku. Przeszukałam cały jej dom, lecz wnuczka sąsiadki nie było. Usłyszłam silnik samochodu. Wybiegłam na zewnątrz i starałam się wszystko wytłumaczyć policjantom. Oni wyważyli drzwi i weszli do środka. Kilka ratowników podeszło do mojej sąsiadki. Jeden z nich odwrócił się i kiwnął głową w lewo i w prawo. Z moich oczu poleciały łzy. Wyprowadzono mnie z budynku.
-Proszę Pani, czy ktoś jeszcze był w domu Pani sąsiadki?-zapytał funkcjonariusz.
-Tak proszę Pana, kiedy byłam w domu zadzwoniła do mnie Pani Rocket. Mówiła, że jej córka przywiozła dzisiaj do niej wnuczka, miałam się nim zająć, ale sąsiadka nie przychodziła. Przeraziłam się i poszłam do domu Pani Rocket. Wtedy zobaczyłam ją leżącą na podłodze. Wywaliłam okno i weszłam do środka. Potem państwo przyjechali.- z płaczem, ale spokojnie tłumaczyłam.
-Dobrze, czyli w tym domu było jeszcze dziecko, wiesz w jakim wieku było ?-zadał pytanie policjant.
-Nie-odpowiedziałam.
-Rozumiem i tak bardzo nam pomogłaś, teraz idź do domu.-oznajmił funkcjonariusz.
Zrobiłam tak jak policjant mi kazał. Kiedy tylko weszłam do mieszkania wzięłam telefon i zadzwoniłam do Arona.
-Tak?-zapytał chłopak.
-Aron? Wpadniesz do mnie, muszę ci coś powiedzieć.-powiedziałam przymulonym głosem.
-Coś się stało? Już idę. –odpowiedział chłopak.
Czekałam na Arona przy drzwiach, otworzyłam je i wpuściłam go do środka.
-Witaj, co się stało w tamtym domu ?-przywitał się ze mną dając mi buziaka w policzek, potem spytał.
-Hej... Moja sąsiadka nie żyje... Bardzo ją lubiłam...-odpowiedziałam zarumieniona, po czym skuliłam się.
-To przykre...-chłopak również się zasmucił. Wyglądał jakby przeżywał to wszystko razem ze mną. Po chwili podniósł głowę i przytulił mnie mocno. Dziwnie się poczułam, serce zaczęło mi coraz szybciej bić. Zarumieniłam się.
-Aron dziękuję...-szepnęłam.
-Nie ma za co...-odrzekł chłopak.
-Właśnie jest...-powiedziałam.
-Rose, mówił ci ktoś, że masz śliczne paczadła?-zapytał z uśmiechem chłopak-Trochę przerażające.
-Nie, jesteś pierwszy, ale muszę ci przyznać, że twoje też są ładne...-lekko się uśmiechnęłam.
-Dziękuje-odpowiedział chłopak.-Muszę już iść, do jutra,Rose...
-Bardzo ci dziękuję, że mnie wspierasz i, że jesteś przy mnie...powiedziałam-Pa.
Chłopak wyszedł, zrobiło się trochę ciemno, więc poleciałam na górę się umyć i położyłam się z laptopem. Nagle zadzwonił telefon. Na telefonie pokazał się numer Jamesa.
-Tak?-powiedziałam do brata.
-Rose? Nic ci nie jest? Już do ciebie jadę.-mówił chłopak.
-Nie James, nic mi nie jest. Dobra, czekam.-odpowiedziałam.
-To do zobaczenia-rzekł chłopak. Po czym się rozłączył.

Jest i część piąta, ciekawe czy się Wam spodoba... Jest dłuższa niż inne.
Mam do Was pytanie... Czy ktoś w ogóle czyta to opowiadanie?
Bo odnoszę wrażenie, że nikt ...  Jeżeli to ma tak wyglądać to zawieszę opowiadanie i tyle.
 Proszę o komentarze.

6 komentarzy:

  1. Nie zawieszaj opowiadań bo sie załamie ; (
    Paputek

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli więcej osób będzie czytać to nie zawieszę...

    OdpowiedzUsuń
  3. Eii no mi sie bardzo podoba ; )
    Pisz dalej bo sie zaciekawilem ; )
    Pozdrawiaam ;3
    Milord Mikunio :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha świetna nazwa ;3 Dzięki i mam nadzieję, że nie będę musiała zawieszać... Wzajemnie :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Sterroryzowana dziewczynka widzę, nie skomentowała ;c

    OdpowiedzUsuń